Dariusz Stola: Nadużywana pamięć Zagłady

Słowa prezydenta Putina to szokujący przypadek historycznego rewizjonizmu – pisze były dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich Polin Dariusz Stola.

Publikacja: 29.01.2020 18:25

Dariusz Stola: Nadużywana pamięć Zagłady

Foto: AFP

W tym roku 75. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau uczciliśmy ceremonią przy Bramie Śmierci, w pobliżu ruin komór gazowych, krematoriów i więźniarskich baraków. Była to być może ostatnia rocznica, w której wzięło udział blisko 200 byłych więźniów obozu. Z każdym rokiem ich ubywa, słusznie więc byli najważniejszymi uczestnikami tego podniosłego wydarzenia. Przywódcy polityczni mieli w nim szacowną, ale mniej ważną rolę.

Podwójne obchody

W uroczystości wzięło udział wielu przywódców. Obchody 27 stycznia, które Polska organizuje od wielu już lat, od czasów demokratycznej rewolucji 1989 r. stawały się coraz bardziej międzynarodowe, przyciągając coraz liczniej głowy państw i delegacje na wysokim szczeblu. Było to wynikiem nie tylko wysiłków polskich władz, ale też szerszego zjawiska rosnącej gotowości do międzynarodowej współpracy w upamiętnieniu Zagłady. Od 2000 r. działa Międzynarodowy Sojusz na rzecz Upamiętnienia Holokaustu (International Holocaust Remembrance Alliance) liczący obecnie 34 kraje członkowskie i kilku obserwatorów. Od 15 lat na mocy uchwały Zgromadzenia Ogólnego ONZ obchodzimy 27 stycznia jako Międzynarodowy Dzień Pamięci o Zagładzie.

Ta rosnąca skłonność do międzynarodowej współpracy i jedności w upamiętnianiu Zagłady to zjawisko ze wszech miar pozytywne, dające nadzieję, że w zmaganiach z zapomnieniem nie ulegniemy sile upływu czasu. Niestety, ostatnimi czasy widzimy też przejawy tendencji przeciwnej. Światowe Forum Holokaustu, kolejna międzynarodowa inicjatywa na rzecz upamiętnienia Zagłady, odbyło się w tym roku w Jerozolimie, gromadząc delegacje z 49 krajów, w tym 41 głów państw. Czyni je to największym spotkaniem dyplomatycznym, jakie odbyło się dotąd w Izraelu.

Wymiana gorzkich oskarżeń

Jednak zamiast być znakiem jedności, spotkanie to zostało naznaczone wymianą gorzkich oskarżeń między Polską i Rosją. Prezydent Duda zrezygnował z udziału w Forum po tym, jak prezydent Putin, dla którego przewidziano rolę jednego z głównych mówców, oskarżył Polskę o rzekomy współudział w wywołaniu II wojny światowej i spisek z Hitlerem w celu eksterminacji Żydów. „Oni w gruncie rzeczy byli z Hitlerem w zmowie. To jasno wynika z dokumentów" – powiedział Putin na spotkaniu z wyższymi dowódcami. W takich warunkach, nie uzyskawszy od organizatorów Forum zgody na zabranie głosu, prezydent Duda nie miał dobrego wyboru. Obecność w Jerozolimie groziła koniecznością słuchania oszczerstw bez możliwości odpowiedzi.

Szokujące słowa Putina

Słowa prezydenta Putina to szokujący przypadek historycznego rewizjonizmu. Polska nie była przecież wojennym podżegaczem, ale pierwszą ofiarą nazistowskiej agresji, a niemiecki atak na Polskę 1 września 1939 r. był początkiem wojny światowej. Co więcej, ten akt wojny dokonał się w porozumieniu ze Związkiem Radzieckim. Podczas gdy Polska odrzuciła w 1939 r. propozycję Hitlera, by wspólnie z Niemcami uderzyć na ZSRR, Stalin przystał na ofertę wspólnego rozbioru Polski. Choć Hitler od dawna szykował Niemcy do wojny, to rozkaz do ataku wydał, gdy jego minister spraw zagranicznych przywiózł z Moskwy układ o nieagresji z 23 sierpnia, znany jako układ Ribbentrop-Mołotow, z jego tajnym protokołem określającym warunki rozbioru Polski i podziału całej Europy Wschodniej między Bałtykiem a Morzem Czarnym na dwie strefy wpływów: niemiecką i sowiecką.

Za opór stawiany nazistowskim Niemcom Polska zapłaciła najwyższą cenę: napadły ją i okupowały dwie najsilniejsze armie w Europie. Tymczasem Związek Radziecki uzyskał terytorialne korzyści, anektując połowę ziem Polski, trzy państwa bałtyckie i rumuńską Besarabię. Fakt, że w jakiś czas potem – gdy w 1941 r. Hitler złamał układy i napadł na ZSRR – państwo to poniosło gigantyczne straty, a następnie wniosło największy wkład w ostateczne zwycięstwo nad Niemcami w 1945 r., jest ważny, ale nie może zmienić okoliczności wybuchu wojny.

Trudne rozliczenia

Nie jest też prawdą, by rząd RP spiskował z Hitlerem w celu wyniszczenia Żydów. Polska ma w swej historii pewne ciemne karty, ale nie takie, które wymyśla dziś rosyjska propaganda. Choć były przypadki indywidualnej kolaboracji Polaków w zbrodniach popełnianych na Żydach, to w żaden sposób nie uzasadniają one twierdzeń, jakoby rząd polski był w zmowie z Hitlerem. Przeciwnie: rząd RP walczył z Niemcami od pierwszego do ostatniego dnia wojny, w kraju i na uchodźstwie.

Dodajmy, że choć konfrontacja z dawnym złem nie jest łatwa, to od 1989 r. dokonał się w Polsce niebywały postęp w rozwoju badań nad historią polskich Żydów, w tym nad najczarniejszym jej okresem i zbrodniami popełnionymi wtedy także przez Polaków. Byliśmy też świadkami szeregu wielkich, niekiedy bolesnych dyskusji na te tematy, toczonych w atmosferze powagi i szczerości. W swych rozliczeniach z trudną przeszłością Polska poszła znacznie dalej niż większość innych krajów naszej części Europy. Wysiłki w tej sprawie wywołały też negatywne reakcje, których kulminacją był spór o niesławną nowelizację ustawy o IPN w 2018 r.

Dzielenie Zachodu

Ustawa, która przewidywała kary więzienia za wypowiedzi o rzekomym współudziale państwa lub narodu polskiego w nazistowskich zbrodniach, była słusznie krytykowana przez polskich uczonych, w tym Polskie Towarzystwo Historyczne, i wywołała falę krytyki w świecie, co doprowadziło w końcu do usunięcia jej najbardziej kontrowersyjnych fragmentów. Ale i ten incydent w niczym nie uzasadnia kłamstw, które głosi rosyjska propaganda. Nie mam wątpliwości, że celem tej dezinformacji nie jest szukanie prawdy czy walka z antysemityzmem, ale sianie zamętu i podziałów pomiędzy krajami Zachodu.

Upamiętnienie polega na tym, by zwrócić się ku przeszłości: to czas, kiedy dziś służy wczoraj, a nie odwrotnie. Pamięć Zagłady nie powinna być nadużywana w imię bieżącej polityki, a międzynarodowa współpraca w upamiętnianiu Zagłady musi stać na solidnym fundamencie prawdy.

Autor jest historykiem, profesorem w Instytucie Studiów Politycznych PAN. W latach 2014–2019 był dyrektorem Muzeum Historii Żydów Polskich Polin.

W tym roku 75. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau uczciliśmy ceremonią przy Bramie Śmierci, w pobliżu ruin komór gazowych, krematoriów i więźniarskich baraków. Była to być może ostatnia rocznica, w której wzięło udział blisko 200 byłych więźniów obozu. Z każdym rokiem ich ubywa, słusznie więc byli najważniejszymi uczestnikami tego podniosłego wydarzenia. Przywódcy polityczni mieli w nim szacowną, ale mniej ważną rolę.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Dlaczego kobiety nie chcą rozmawiać o prawach mężczyzn?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Gorzka pigułka wyborcza
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Czy szczyt klimatyczny w Warszawie coś zmieni? Popatrz w PESEL i się wesel!
felietony
Marek A. Cichocki: Unijna gra. Czy potrafimy być bezwzględni?
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Pałkiewicz na Dzień Ziemi: Pół wieku ekologicznych złudzeń