Kleiber: Moja wymarzona Unia

Obawa o stabilną przyszłość UE nie jest przesadna - twierdzi były prezes PAN.

Aktualizacja: 01.01.2020 16:34 Publikacja: 01.01.2020 16:29

Michał Kleiber

Michał Kleiber

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Dzisiejsze kłopoty Unii Europejskiej sugerują dobitnie, że warto jednak pomarzyć o takiej Unii, o której trwałą i stabilną przyszłość nie musielibyśmy się ciągle martwić. Obawa o stabilną przyszłość UE nie jest przesadna i wydaje się dzisiaj coraz poważniejszym zmartwieniem dla obywateli większości państw członkowskich. Kwintesencją opinii krytykujących sedno funkcjonowania dzisiejszej Unii i jej instytucji są chyba tylko pozornie żartobliwe głosy o niezbędności „bruxitu”, czyli „wyjścia” Brukseli z Unii. Niezależnie od głosów krytycznych – czasem słusznych, a niekiedy wyraźnie przesadzonych – nie powinniśmy jednak wątpić w istnienie takiej formy wspólnoty europejskiej, która skutecznie i przekonująco dbałaby o interesy społeczeństw państw członkowskich, zapewniając równocześnie zgodne z naszymi aspiracjami miejsce w dynamicznie rozwijającym się współczesnym świecie. Jaka więc powinna być Unia spełniająca te cele?

Priorytety

Do spraw, w których należy dążyć do szybkiego uzyskania zgody i poparcia wszystkich państw członkowskich, zaliczyć można z pewnością następujące:

– Maksymalnie precyzyjne uregulowanie sprawy pomocniczości, czyli oddzielenia decyzji podejmowanych wspólnie na szczeblu unijnym od decyzji pozostawionych w gestii poszczególnych państw – dzisiejsze debaty na ten temat wręcz żenują niezależnych obserwatorów brakiem precyzji i stronniczością interpretacji;

– Bardziej przemyślane wyrażanie przez polityków opinii o dzisiejszych unijnych realiach, bez nieuzasadnionego zachwytu broniącego stanu obecnego z jednej strony, a jednostronnej i powierzchownej krytyki z drugiej;

– Uważne obserwowanie zakorzenionych w kulturowych tradycjach dominujących poglądów obywateli i całych narodów Europy oraz intensywne poszukiwanie kompromisowych rozwiązań dla wspólnotowych działań w przypadkach rozbieżności między nimi;

– Skuteczne działania na rzecz poprawy traktatowych zasad, a w konsekwencji wizerunku unijnych władz i urzędów w kontekście potrzeby ich bardziej przekonującej legitymizacji i profesjonalizmu;

– Nadanie priorytetu działaniom unijnym skutecznie odpowiadającym na dominujące dzisiaj obawy obywateli, takie jak troska o zewnętrzne i wewnętrzne bezpieczeństwo, zdolność do skutecznej ochrony przed negatywnymi skutkami globalnej konkurencji gospodarczej, zbyt szybko postępująca otwartość kulturowa czy zagrożenia dla szeroko rozumianego bezpieczeństwa socjalnego. Niewiara w skuteczność działań Unii w tych sprawach powoduje wzrost nastrojów wrogich europejskiej wspólnotowości i chęć powrotu do życia w ramach państw narodowych w przekonaniu, że to właśnie one potrafią lepiej dbać o interesy i bezpieczeństwo obywateli;

– Konsekwentne zmierzanie do zakończenia procesu praktycznej realizacji czterech unijnych swobód (przepływu osób, kapitału, towarów i usług), co byłoby czytelnym dla wszystkich dowodem prawdziwie wspólnotowych intencji rządów wszystkich państw członkowskich;

– Aktywne działania na rzecz tworzącego się społeczeństwa wiedzy poprzez promocję i regulacyjne wsparcie na poziomie wspólnotowym dla szeroko rozumianej edukacji, łącznie z kształceniem ustawicznym, oraz dla całego sektora badań i innowacyjnych wdrożeń, z preferencją dla działań zgodnych z wymogami ochrony środowiska i dbałości o klimat. Niezwykle ważne jest stałe, głęboko przemyślane identyfikowanie pojawiających się obiecujących nowych technologii oraz promocja ich rozwoju i wdrażania w państwach członkowskich;

– Rzeczywiste, a nie tylko w dużej mierze deklaratywne uwspólnianie unijnej polityki zagranicznej w obszarach gospodarki i bezpieczeństwa – obecne rozbieżności w relacjach państw członkowskich z USA i Rosją, postępująca realizacja rurociągu Nord Stream 2 czy też stosunek do rozszerzania Unii zademonstrowany ostatnio w sprawach Albanii i Macedonii Północnej świadczą jednoznacznie o słabości Unii w tym zakresie;

– Wypracowanie metod tworzenia unijnej przestrzeni publicznej na drodze działań politycznych i medialnych wspomaganych paneuropejskimi, otwartymi debatami z udziałem przedstawicieli państw członkowskich – dlaczego ciągle nie ma, niechby tylko w programach telewizji publicznej poszczególnych państw członkowskich, stałych, wspólnie przygotowywanych audycji o tematyce europejskiej, a wśród gości zapraszanych do najszerzej oglądanych telewizyjnych dyskusji są praktycznie wyłącznie politycy danego kraju?

Szansa na sukces

Powyższe postulaty nie są naiwnym wymysłem niepoprawnego marzyciela, są bowiem raczej docenianą coraz powszechniej koniecznością, wynikającą ze zbieranych przez długie lata unijnych doświadczeń i obserwacji aktualnych kłopotów – w moim przypadku z pozycji pełnionej przez pięć lat funkcji ambasadora ds. Nowej Narracji dla Europy przy Komisji Europejskiej. Z czysto pragmatycznych powodów Unia musi stopniowo umacniać swoje wspólnotowe prerogatywy wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, przy powszechnej zgodzie państw członkowskich, i uelastyczniać swe wspólnotowe aspiracje w obszarach, w których takiej zgody dzisiaj nie ma. Taka filozofia działania to nic specjalnie dziwnego, jeśli tylko uświadomimy sobie, że Unia mimo swej długiej już historii jest ciągle dziełem w trakcie tworzenia i politycy, zamiast stawiać sobie cel w postaci szybkiego doprowadzenia wspólnoty do ostatecznej postaci – jakakolwiek miałaby ona być – powinni zająć się umacnianiem tych licznych powiązań pomiędzy państwami członkowskimi, które gwarantują jej trwanie z poparciem społeczeństw tych państw. Innymi słowy, ponieważ zmiany na świecie następują dzisiaj w szalonym tempie, zamiast mrzonek na temat nieprzewidywalnej przyszłości stawiać musimy na stabilny rozwój wspólnoty, dający możliwość skutecznego uwzględniania zmian społeczno-gospodarczych w miarę ich pojawiania się i narastania przekonania o ich długotrwałym charakterze. Dlaczego zamiast ciągłych zmartwień nie mielibyśmy wreszcie zacząć działać na rzecz oczekiwanego i – głęboko wierzę – realnego wspólnotowego sukcesu?

Dzisiejsze kłopoty Unii Europejskiej sugerują dobitnie, że warto jednak pomarzyć o takiej Unii, o której trwałą i stabilną przyszłość nie musielibyśmy się ciągle martwić. Obawa o stabilną przyszłość UE nie jest przesadna i wydaje się dzisiaj coraz poważniejszym zmartwieniem dla obywateli większości państw członkowskich. Kwintesencją opinii krytykujących sedno funkcjonowania dzisiejszej Unii i jej instytucji są chyba tylko pozornie żartobliwe głosy o niezbędności „bruxitu”, czyli „wyjścia” Brukseli z Unii. Niezależnie od głosów krytycznych – czasem słusznych, a niekiedy wyraźnie przesadzonych – nie powinniśmy jednak wątpić w istnienie takiej formy wspólnoty europejskiej, która skutecznie i przekonująco dbałaby o interesy społeczeństw państw członkowskich, zapewniając równocześnie zgodne z naszymi aspiracjami miejsce w dynamicznie rozwijającym się współczesnym świecie. Jaka więc powinna być Unia spełniająca te cele?

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?