W obronie geopolityki: Jak korzystać z terytorium państwa

Żadne państwo nie jest skazane na porażkę, warto jednak wiedzieć, jak korzystać z własnego terytorium - pisze analityk Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Aktualizacja: 17.01.2019 17:43 Publikacja: 17.01.2019 17:43

W obronie geopolityki: Jak korzystać z terytorium państwa

Foto: stock.adobe.com

Najnowsza książka dr. Jacka Bartosiaka „Rzeczpospolita między lądem a morzem” wywołała szeroką debatę. Dziesiątki artykułów, wypowiedzi intelektualistów i polityków krytykujących geopolitykę. Nauka ta została odsądzona od czci i wiary przez wiele osób zarówno z prawej, jak i lewej strony. Geopolityce zarzucano determinizm, pseudonaukowość i ideologiczne powiązania, głównie skrajnie prawicowe. Powiązano ją z polityką zewnętrzną wielkich mocarstw i zarzucono niedopasowanie metodologii do krajów niewielkich, takich jak Polska. Warto przejrzeć się tym twierdzeniom i ocenić, na ile są prawdziwe – choćby dlatego, że bardzo dużo mogą one powiedzieć o naszym postrzeganiu świata.

Argumenty z geografii

W tę strategiczną naukę najmocniej uderza twierdzenie, że geopolitycy sprowadzają swoje argumenty do prymitywnych, deterministycznych twierdzeń, pokroju: kraj A jest bogaty, bo posiada wygodne położenie geograficzne. Podstawą tego argumentu jest mylenie geopolityki z geograficznym determinizmem. Oczywiście pośród geopolityków, lub też ludzi ich udających, można spotkać wielu geograficznych deterministów. Natomiast rzeczywista metodologia geopolityczna nigdy nie używała tak pospolitych argumentów.

Geopolityka zawsze była nauką „instrumentalną”, pragnącą racjonalizować zarządzanie państwem i przestrzenią z pomocą dokładnej wiedzy geograficznej. Przykładowo, książka adm. Alfreda Mahana wywołała ogromny wpływ na politykę USA w końcu XIX w. Mahan argumentował metodą historyczno-geograficzną, że Stany Zjednoczone powinny rozbudowywać marynarkę wojenną i zwiększać wpływy na całym świecie. Coś, co wydaje się dziś zupełnie oczywiste, wtedy oczywistym nie było – to właśnie Mahan przekonał amerykańskich polityków do zmiany izolacjonistycznej doktryny Monroe’a.

Geopolityka służy do określania optymalnej strategii rozwoju państwa wszędzie, gdzie chodzi o zarządzanie przestrzenią. Różni się tym od geograficznego determinizmu, że nie jest jedynie wytłumaczeniem stanu rzeczy, służy raczej jako jedno z wielu narzędzi w podejmowaniu decyzji. Jak na ironię, pośród intelektualistów krytykujących geopolitykę spotkać można wielu geograficznych deterministów, posługujących się pojęciami „Europa” czy „Zachód” pars pro toto jako symbolami sukcesu, bogactwa i demokracji.

Strategiczne narzędzie

Krytycy zarzucają geopolityce szczególne powiązania ideologiczne i „imperialistyczny” charakter. To prawda, że wielu autorów piszących o geopolityce starało się wywierać wpływ na polityków własnego kraju, motywując do bardziej aktywnej polityki zagranicznej. Natomiast oskarżenia geopolityki o rasizm, imperializm czy powiązania z nazizmem nie są oparte na racjonalnych przesłankach.

Problem w tym, że w systemie totalitarnym ideologii poddane są wszystkie nauki – od historii i antropologii po fizykę i matematykę. I geopolityka rzeczywiście może być używana do usprawiedliwienia amoralnych decyzji polityków, co nie oznacza, że takie decyzje są podejmowane na podstawie wyłącznie argumentów geopolitycznych. Z drugiej strony mało kto wie, że na powstanie niepodległej Polski dużo większy wpływ od znanego 13. punktu Wilsona miała argumentacja Halforda Mackindera, który przekonał zachodnich polityków, że kolejna światowa wojna jest do uniknięcia, jeśli w Europie Środkowej będą istniały niepodległe państwa.

Przekleństwem geopolityki jest to, że jest to tylko narzędzie strategiczne i nie wiadomo, w czyich rękach się znajdzie – moralnego przywódcy czy amoralnego fanatyka.

Demonizowanie nauki

Trzeci popularny kontrargument mówi, że geopolityka służy wyłącznie wielkim mocarstwom. Jednak niezależnie od tego, czy mówimy o malutkim Singapurze czy olbrzymiej Rosji, to właśnie geopolityka odgrywa potężną rolę w prowadzeniu przez nie polityki i biznesu. I rzeczywiście, pozwala przewidywać zachowanie potężnych mocarstw, od których, nie okłamujmy się, zależą również losy „małej” Polski.

Co ciekawe, ludzie często twierdzą, że za sukces państwa odpowiada jakość państwowych instytucji, pomijając już, że jedną ze składowych tego sukcesu instytucji jest właśnie zarządzanie przestrzenią i maksymalnie skuteczne użycie posiadanych zasobów (nie tylko naturalnych) oraz rozbudowa infrastruktury. Wszystko to wymaga zaś od przedstawicieli administracji wiedzy geopolitycznej.

Geopolityka nie mówi, że jakieś państwo jest skazane na porażkę z powodu swojego rozmiaru, podpowiada raczej, jak używać swojego terytorium dla własnej wygody, niezależnie od jego rozmiaru czy też posiadanych zasobów naturalnych. Geopolityka bada wpływ czynników geograficznych na procesy społeczno-polityczne i pod względem swojego pozytywnego lub też negatywnego wpływu na społeczeństwo nie różni się niczym od innych nauk politycznych. Pytanie, czy warto odrzucać pomoc jej metodologii?

To nauka, która pomaga zrozumieć strategiczne zachowania naszych wrogów i sojuszników. Nie warto udawać, że nowe wojska amerykańskie wywołałyby tę samą reakcję Rosji, gdyby zostały rozmieszczone w Czechach, a nie w Polsce. Powiedzmy wprost: obecność wojsk NATO – stała czy rotacyjna – zależy od czynników logistycznych i geograficznych, a nie moralno-politycznych.

Z tych właśnie powodów demonizowanie geopolityki bardziej Rzeczypospolitej zaszkodzi, niż pomoże. Nie ma też powodów, aby mówić o geopolitycznym radykalizmie w polskim społeczeństwie – plac Wilsona w Warszawie istnieje, a imieniem Mackindera w Polsce nie nazwano chyba nawet uliczki.

Najnowsza książka dr. Jacka Bartosiaka „Rzeczpospolita między lądem a morzem” wywołała szeroką debatę. Dziesiątki artykułów, wypowiedzi intelektualistów i polityków krytykujących geopolitykę. Nauka ta została odsądzona od czci i wiary przez wiele osób zarówno z prawej, jak i lewej strony. Geopolityce zarzucano determinizm, pseudonaukowość i ideologiczne powiązania, głównie skrajnie prawicowe. Powiązano ją z polityką zewnętrzną wielkich mocarstw i zarzucono niedopasowanie metodologii do krajów niewielkich, takich jak Polska. Warto przejrzeć się tym twierdzeniom i ocenić, na ile są prawdziwe – choćby dlatego, że bardzo dużo mogą one powiedzieć o naszym postrzeganiu świata.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: PiS znowu wygra? Od Donalda Tuska i sił proeuropejskich należy wymagać więcej
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Czarnecki: Z list KO i PiS bije bolesna prawda o Parlamencie Europejskim
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Nowy wielkomiejski fetysz. Jak „Chłopki” stały się modnym gadżetem
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Bombowe groźby Joe Bidena. Dlaczego USA zmieniają podejście do Izraela?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Kto nie z nami, ten z Putinem? Radosław Sikorski sięga po populizm i demagogię