Polska mafia przerzuca Ukraińców do pracy na zachodzie

Polska mafia przerzuca Ukraińców do pracy w Niemczech lub Czechach. Po sygnałach naszych służb Niemcy kontrolują nielegalnie zatrudnionych.

Aktualizacja: 07.12.2020 10:39 Publikacja: 06.12.2020 18:28

Polscy i niemieccy pogranicznicy mają pełne ręce roboty przy wyłapywaniu nielegalnych pracowników

Polscy i niemieccy pogranicznicy mają pełne ręce roboty przy wyłapywaniu nielegalnych pracowników

Foto: EAST NEWS

Coraz więcej obywateli zza wschodniej granicy, głównie z Ukrainy, na podstawie sfałszowanych dokumentów, w tym polskich wiz pracowniczych, rusza do pracy w Niemczech, w Czechach i krajach skandynawskich. Żerują na tym grupy przestępcze – wynika z wiedzy operacyjnej niemieckich i polskich służb granicznych.

Presja na zarobek

Napływ nielegalnych ukraińskich imigrantów do Niemiec „rośnie od lata" – przyciągają ich zarobki nawet 2–2,5 razy większe niż w Polsce i pięć razy wyższe niż w ich kraju. A zjawisko nasiliło się w ostatnich miesiącach, gdy w związku z pandemią został wstrzymany ruch bezwizowy z Polski do Niemiec. – Jednak presja na zarobek jest tak duża, że ryzykują – mówi nam jeden z pograniczników.

Od marca Niemcy otworzyli się na pracowników spoza UE, ale wizy wydają bardzo rzadko, wymagają też znajomości niemieckiego. „Dlatego Ukraińcy zaczęli przyjeżdżać z fałszywymi dokumentami lub polskimi wizami" – wskazuje ukraiński portal Strana, który opisał, jak niemiecka policja na autostradach wyłapuje samochody z Ukraińcami jadącymi w celach zarobkowych. Przestępcy, którzy ich werbują, zapewniają ich, że pracują w Niemczech „dla polskiej firmy".

Wielu Ukraińców Polskę traktuje jak kraj tranzytowy. Próbują się dostać do naszego kraju, by stąd ruszyć dalej. – Głównie do Niemiec, a ryzykują, nawet wiedząc, że jeśli zostaną złapani na nielegalnej pracy, to nie będą mogli później ponownie przyjechać – przyznaje Joanna Konieczniak, rzeczniczka Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej, który na zachodniej granicy zatrzymuje takie osoby.

Są łapani też w Niemczech. We wrześniu na polecenie prokuratury w Naumburgu 800 policjantów weszło do ok. 60 mieszkań i firm w pięciu landach, szukając przemyconych tu obcokrajowców, głównie do zatrudnienia w przetwórstwie mięsnym. Gang, którym kierowali Niemcy i Polacy, miał przez agencje pracy tymczasowej w ciągu pół roku przeszmuglować do Niemiec 82 osoby – podczas nalotu ujawniono kolejne 44 zatrudnione na podstawie podrobionych dokumentów obywateli UE. Na procederze szajka miała zarobić ok. 1,5 mln euro.

 

Z fałszywką do pracy

Niemiecka policja prowadzi dochodzenie w sprawie ok. 1,4 tys. przypadków nielegalnego pobytu i pracy w tym kraju, głównie kobiet z Ukrainy – w większości nielegalnie zatrudnieni zostali zrekrutowani przez pośredników polskich firm na Ukrainie.

Jak mówi Tomas Bogdevic, dyrektor Gremi Personal, agencji zatrudnienia międzynarodowego, „na Ukrainie kwitnie biznes pośredników i przewoźników drogowych gotowych przewieźć ukraińskich pracowników do Niemiec, Czech czy Austrii tranzytem np. przez Węgry".

– Ukraińscy migranci zarobkowi coraz częściej próbują wyjechać i pracować w tych krajach na podstawie polskich wiz pracowniczych lub nawet zwykłych pozwoleń na pracę. Do pracy w Europie wykorzystują też fałszywe umowy o pracę, fałszywe paszporty rumuńskie i węgierskie czy czeskie wizy pracownicze – wylicza Bogdevic.

Wzrost przestępczości związanej z emigracją zarobkową do Europy widać w statystykach na polskiej granicy. O blisko 100 proc. wzrosła w tym roku liczba cudzoziemców ze Wschodu przyłapanych z podrobionymi dokumentami – wynika z danych KG Straży Granicznej. Do września ujawniono 1023 osoby posługujące się fałszywymi dokumentami wjazdowymi lub uprawniającymi do pobytu w Polsce – w ubiegłym roku o tej porze było ich o niemal połowę mniej – bo 584.

Dlaczego proceder opiera się na polskich pozwoleniach na pracę? Bo łatwo je otrzymać, a wykorzystują to grupy przestępcze. Od 2008 r. w Polsce obowiązuje uproszczona procedura zatrudnienia pracowników ze Wschodu – wystarczy złożyć oświadczenie o tzw. zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi. Otrzymuje się je na pół roku – potem cudzoziemiec musi wystąpić o pozwolenie na pracę i wizę. Ułatwienie to wykorzystywane jest masowo do wyłudzeń, a konkretnie wjazdu do Europy przez polską granicę.

Według danych firmy Personal Service 40 proc. Ukraińców rozglądało się za pracą w Niemczech, gdzie mogliby zarobić dwa razy tyle co w Polsce.

Polska jest zewnętrzną granicą UE i musi robić wszystko, by uszczelniać granice. Sporo oszustw udaje się wykryć. W listopadzie pogranicznicy zatrzymali 28-letnią Ukrainkę, która przyleciała z Kijowa do Wrocławia – jak twierdziła – za pracą, ale jej zaświadczenie o zatrudnieniu okazało się podrobione (w oryginalnym widniały dane zupełnie innej osoby). Z kolei 22-latka, która w październiku przyleciała do Wrocławia ze Lwowa, zaświadczenie dotyczące pracy sezonowej kupiła – jak przyznała – od znajomego za 400 złotych.

Niemiecka policja nie tylko deportuje nielegalnych pracowników, ale i konfiskuje im także pieniądze z pracy „na czarno".

Coraz więcej obywateli zza wschodniej granicy, głównie z Ukrainy, na podstawie sfałszowanych dokumentów, w tym polskich wiz pracowniczych, rusza do pracy w Niemczech, w Czechach i krajach skandynawskich. Żerują na tym grupy przestępcze – wynika z wiedzy operacyjnej niemieckich i polskich służb granicznych.

Presja na zarobek

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Sąd uchylił wyrok skazujący Harveya Weinsteina za gwałt
Przestępczość
Fala egzekucji przyspiesza w Iranie. W jeden dzień powieszono dziewięć osób
Przestępczość
Chciała wyłudzić kredyt na zmarłego. Przyprowadziła go do banku
Przestępczość
Morderstwo Polaka w Szwecji. Aresztowano 17-latka
Przestępczość
Kolejny atak nożownika w Sydney. Zaatakował w kościele