Na przełomie stycznia i lutego doszło do gwałtownego wzrostu stawek za jaja, jakie podmioty pakujące oferują producentom. Według szacunków Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz ceny skoczyły o około 18-20 proc.
KIPDiP ocenia, że głównym powodem napięć na rynku jaj jest zmniejszenie potencjału produkcyjnego, co wynika z zeszłorocznej ostrożności producentów w odnawianiu stad w warunkach epidemii koronawirusa. Do tego dochodzi przymusowa likwidacja ptaków w Europie i w Azji związana z ptasią grypą. Analitycy KIPDiP szacują, że z powodów zakażenia wirusem ptasiej grypy lub działań prewencyjnych w Polsce wyłączono z produkcji ponad dwa miliony ptaków. Skala tego zjawiska w wielu innych krajach jest jednak jeszcze większa. W Korei Południowej zlikwidowano już 26 mln sztuk drobiu, w tym kur nieśnych. W Europie grypa ptaków sieje spustoszenie na fermach drobiu w dziewiętnastu krajach. Jak niedawno informowała KIPDiP niemieccy producenci obawiają się, że jaja wyprodukowane na tamtejszych fermach z dostępem do przestrzeni na wybiegu stracą status „jaj wolnowybiegowych”. Kłopot wynika z faktu, że w związku z grypą ptaków w Niemczech nakazano utrzymywać drób wewnątrz budynków. Tymczasem zgodnie z unijnymi normami handlowymi, po upływie ustalonego przepisami czasu, w którym ptaki są utrzymywane w zamknięciu, jaja pochodzące z ferm wolny wybieg tracą swój status i nie mogą zostać wprowadzone do obrotu jako jaja z cyfrą „1”.