Trump chce być nadal u władzy. Konserwatyści nie tracą nadziei

Ameryka obudziła się w środę bez wyraźnego zwycięzcy wyborów. Donald Trump ogłosił jednak swój sukces.

Aktualizacja: 05.11.2020 06:12 Publikacja: 04.11.2020 18:15

Filadelfia, największe miasto Pensylwanii, stanu, w którym liczenie głosów trwa wyjątkowo długo

Filadelfia, największe miasto Pensylwanii, stanu, w którym liczenie głosów trwa wyjątkowo długo

Foto: AFP

Korespondencja z Nowego Jorku

– Chcę podziękować narodowi za niezwykłe poparcie. Miliony, miliony ludzi głosowało na nas dzisiaj i bardzo smutna grupa ludzi próbuje pozbawić ich wpływu. Nie pozwolimy na to – powiedział prezydent Trump, przemawiając o 2.30 nad ranem z Białego Domu, gdzie wieczór wyborczy spędzał z grupą gości.

Prezydent ogłosił swoje zwycięstwo w momencie, gdy analitycy przewidywali, że zdobył większość głosów w tak kluczowych stanach jak Floryda, Ohio i Iowa oraz zagwarantował sobie zwycięstwo w tradycyjnie konserwatywnym Teksasie, gdzie przed wyborami Biden pozyskał dużo poparcia. Jednak inne tzw. swing states, które zazwyczaj decydują o tym, który kandydat wygrywa, wciąż liczyły głosy, w tym Pensylwania, Wisconsin, Michigan, Georgia, Nevada i Karolina Północna.

Nie dogonią nas

– Wygraliśmy w Ohio i Teksasie. Jasne jest, że mamy przewagę Georgii. Nigdy nas nie dogonią. Nie dadzą rady – mówił Trump, chociaż wciąż nie wiadomo było, czy wygrał w Georgii, i daleko mu było do 270 głosów elektorskich wymaganych do ogłoszenia zwycięstwa. Wyraził niezadowolenie, że jego ulubiona stacja telewizyjna FoxNews ogłosiła zwycięstwo Bidena w Arizonie, gdzie Trump wygrał w 2016 r. i gdzie nad ranem jeszcze liczone były głosy.

– Prawdę mówiąc, wygraliśmy te wybory. Pójdziemy do Sądu Najwyższego. Chcę, aby wszelkie głosowanie zostało zatrzymane. Nie chcę, aby jakieś głosy się znalazły o 4 rano i zostały dodane do puli. Jeśli o mnie chodzi, to już wygraliśmy – powiedział prezydent.

Punkty wyborcze zostały zamknięte, według przepisów, we wtorek wieczorem, ale amerykańskie prawo wyborcze wymaga, aby wszystkie głosy oddane w wyborach zostały policzone. Każdego roku liczenie kart do głosowania przeciąga się nawet kilka dni po wyborczym wtorku. W tym roku miliony głosów oddano korespondencyjnie. Niektóre stany zaczęły je liczyć dopiero we wtorek wieczorem, a część stanów, w tym kluczowa w wyborach Pensylwania, jeszcze przez trzy dni może prawnie przyjmować te koperty, które zostały wysłane przed wyborami.

Krytyka ze strony sprzymierzeńców

– To nie do mnie ani do Donalda Trumpa należy ogłaszanie zwycięzcy wyborów. To decyzja narodu amerykańskiego – powiedział demokratyczny kandydat na prezydenta Joe Biden w środę nad ranem, próbując uspokajać wyborców. Rano oznajmił, że jego kampania będzie starała się powstrzymać prezydenta przed pójściem do Sądu Najwyższego w celu zablokowania liczenia ważnych głosów oddanych przed datą wyborów.

W mediach głównego nurtu nie było wątpliwości, że Trump pospieszył się z ogłoszeniem swojego zwycięstwa. Gazety i stacje telewizyjne prześcigały się w korygowaniu bezpodstawnych stwierdzeń w jego nocnym wystąpieniu. – Trump bezwstydnie próbuje podważyć demokrację i obalić wybory. Jakby coś takiego działo się w innym kraju, to Amerykanie potępiliby to jako akt totalitaryzmu – pisał w środę rano „Washington Post". – Prezydent miał napad furii w nocy – stwierdziła Jamie Gangel, korespondentka CNN, tłumacząc, że nie ma dowodów wskazujących na nieprawidłowości w liczeniu głosów. Gratulacji nie słychać było też ze strony republikańskiej. Były senator z Pensylwanii Rick Santorum i były gubernator New Jersey Chris Christie, znani sprzymierzeńcy prezydenta Trumpa, skrytykowali go za przedwczesne wystąpienie. – Nie zgadzam się z tym, co prezydent zrobił dzisiaj. Mówię to nie jako były gubernator, ale były prokurator. Jeżeli okaże się ostatecznie, że się pomylił, to podważył swoją wiarygodność – powiedział Christie. – Byłem w szoku, gdy usłyszałem, co prezydent mówi. To, że użył słowa „oszustwo" dla określenia tego, że ludzie liczą głosy – to bardzo niewłaściwe – powiedział Santorum, zauważając, że prezydent najbardziej narzekał na wyniki z tych stanów, które już ogłosiły zwycięstwo jego rywala, np. Arizony.

„To było jedno z najbardziej despotycznych wystąpień, jakie usłyszeliśmy od prezydenta Stanów Zjednoczonych" – napisał na Twitterze Justin Amash, były republikański kongresmen, który wystąpił z partii zniechęcony poczynaniami Trumpa.

„Nie, prezydent nie wygrał jeszcze wyborów. Ogłaszanie przez niego zwycięstwa jest niezwykle nieodpowiedzialne z jego strony" – napisał konserwatywny dziennikarz Ben Shapiro.

Emocje, emocje

Amerykanie w napięciu czekali na rozwój wydarzeń, biorąc pod uwagę każdy scenariusz. „Ta zmora może jeszcze trwać cztery lata. Ech" – napisał użytkownik Facebooka, wyraźnie obawiający się wygranej Trumpa. „Czy już przegrał?" – pisze inny internauta na Instagramie w oczekiwaniu na wygraną Bidena. „Każdy głos musi zostać policzony" – wtórowali im inni demokratycznie nastawieni Amerykanie, oburzeni nocnym wystąpieniem Trumpa.

– Po tym, co się stało w 2016 r., wszystko jest możliwe. Nie powinien ogłosić wygranej, ale już mnie nie dziwi to, co ten człowiek robi ani mówi. Trzymam nadal kciuki – mówi nam Angela, mieszkanka New Jersey, sympatyzująca z demokratycznym kandydatem.

Konserwatywni wyborcy nie tracili nadziei. „Trump prowadzi w Pensylwanii prawie 700 tys. głosów. Jest jeszcze tam 1,9 mln głosów korespondencyjnych do przeliczenia. Biden potrzebowałby 1,4 mln do wygrania. Marne szanse. Trump wygra w Pensylwanii, Michigan, Georgii, Karolinie Północnej" – szacował o 6 rano jeden z Amerykanów polskiego pochodzenia działający na rzecz Trumpa. „Oszustwo na masową skalę" – pisał inny zwolennik prezydenta, sugerując, że ogłaszanie wyników jest manipulowane.

Wystąpienie prezydenta Trumpa nie pozostawia wątpliwości, że Amerykę czeka prawna batalia o to, kto wygrał w kluczowych stanach. Obie partie już przed wyborami przygotowywały się do niej, zatrudniając setki prawników.

Korespondencja z Nowego Jorku

– Chcę podziękować narodowi za niezwykłe poparcie. Miliony, miliony ludzi głosowało na nas dzisiaj i bardzo smutna grupa ludzi próbuje pozbawić ich wpływu. Nie pozwolimy na to – powiedział prezydent Trump, przemawiając o 2.30 nad ranem z Białego Domu, gdzie wieczór wyborczy spędzał z grupą gości.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787