Głośny film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu" uczynił z prac nad zmianami w kodeksie karnym legislacyjny ekspres. Bardzo obszerny projekt, któremu przyświecała odgórna filozofia zaostrzenia kar, był przygotowywany od 2016 r., kiedy to pojawiły się pierwsze jego założenia. W lutym tego roku ponad 50-stronicowy dokument trafił do Rządowego Centrum Legislacji i wiele wskazywało na to, że tym razem wszystko potoczy się zwykłym, nieśpiesznym, potrzebnym w tej sytuacji legislacyjnym trybem. Bo zmiany planowano bardzo obszerne (te dotyczące pedofili były jedynie małym wycinkiem całości), a to wymagało rozwagi i namysłu.
Czytaj także: Nowelizacja kodeksu karnego: za ekspresową zmianę prawa zapłacą podatnicy
Film zmienił wszystko. W ciągu zaledwie dwóch dni projekt zmian w kodeksach karnych został przyjęty przez rząd i w ostatnią środę trafił do Sejmu, by po pośpiesznych trzech czytaniach w czwartek zostać uchwalony. Złamano przy tym żelazną zasadę, że przy planowanych zmianach kodeksów posłowie powinni mieć miesiąc na zapoznanie się z projektem, zanim przystąpią do pracy. Odejście od tej zasady może odbić się ustawodawcy czkawką, jeżeli złamanie trybu legislacyjnego zostanie za jakiś czas zakwestionowane przed Trybunałem Konstytucyjnym, bo w konsekwencji oparte na nowym prawie wyroki mogą wylecieć w powietrze. Na takie ryzyko ustawodawca w legislacyjnym pędzie w ogóle nie zwracał uwagi.
Można oczywiście zrozumieć – do czego politycy już nas przyzwyczaili –że po bulwersujących wydarzeniach często sięga się po stary sprawdzony sposób zdobywania politycznych punktów, czyli zaostrzanie kar i sygnał do opinii publicznej: „panujemy nad sytuacją", a szokujący film musiał spotkać się z taką reakcją. Nie można jednak zrozumieć, dlaczego nie wyciągnięto z tego potężnego projektu zmian odnoszących się wyłącznie do pedofilii, uchwalając je w tempie potrzeby politycznej, całość nowelizacji pozostawiając zwykłej procedurze legislacyjnej, bo nie było potrzeby tak się spieszyć. Zwyciężył jednak polityczny instynkt, który z racjonalnym ustawodawstwem ma niewiele wspólnego.