Sąd Krajowy w Memmingen musi kolejny raz orzekać w sprawie 85-letniej Ingrid Millgramm z Bad Wörishofen. Sędzia ma zadecydować czy staruszka trafi znowu do celi więziennej. W kwietniu ubiegłego roku 85-latka została przyłapana przez detektywa w jednym ze sklepów w Bad Wörishofen na kradzieży spinki do włosów i kosmetyków na sumę 18 euro. Sąd rejonowy skazał ją w sierpniu na cztery miesiące więzienia. Zdaniem obrony wyrok dla staruszki na wózku inwalidzkim był zbyt surowy. Zdaniem prokuratury, jak dla recydywistki był zbyt łagodny i dlatego domagała się zgoła sześciu miesięcy. Obie strony odwołały się od tego wyroku.

Czytaj także: Esesman nie odpowie za zbrodnie w obozie koncentracyjnym KL Stutthof

„Już nie będę kraść"

Na pierwszej kradzieży, kiedy Ingrid M. zgarniała do torby mięso na gulasz, złapała ją sprzedawczyni. Wyrokiem sądu staruszka musiała zapłacić 1800 euro kary. Pomimo to kradła dalej. Raz sięgnęła po torebkę zupy błyskawicznej, innym razem po butelkę rumu, potem po tabletki, tusz do rzęs, krem nawilżający. Po piątej kradzieży, tym razem produktów spożywczych na łączną sumę 70 euro Ingrid M. została skazana na 55 dni więzienia. Swój czyn uzasadniła wtedy tym, że ma zbyt niską emeryturę i jak podawały media, "Babcia Ingrid" tygodniami żyła o wodzie i chrupkim pieczywie. Według zapewnień samej staruszki, nie wiedziała jak ma sobie w tej sytuacji pomóc. Zapewniła też, że „nie będzie już więcej kraść, bo pobyt w więzieniu był dla niej czymś najgorszym".

Ingrid Millgramm otrzymuje miesięcznie 775 euro wdowiej emerytury i należy do trzymilionowej grupy emerytów w Niemczech, która jest mocno zagrożona ubóstwem.

Wg zapewnień staruszki po wszystkich opłatach zostaje jej miesięcznie tylko 100 euro na życie.