„Wzmocnienie pozycji kobiet na rynku pracy jest jak najbardziej pożądane i należy do niego dążyć. Przedstawione propozycje nie stanowią jednak właściwego środka, przy pomocy którego cel ten może być osiągnięty" – pisze Sąd Najwyższy w opinii do projektu zmian w kodeksie pracy, który złożyli na początku lipca posłowie PiS. Jako pierwszy podpisał się pod nim Jarosław Kaczyński.
Czytaj także: Jarosław Kaczyński na TikToku
To sytuacja wyjątkowa, bo prezes PiS w Sejmie nie podpisuje się niemal pod niczym. Np. w ubiegłej kadencji, w czasie której rekordziści z PiS podpisali ponad 200 projektów, Kaczyński złożył tylko dwa podpisy. Poparł w ten sposób wniosek o wybór Marka Kuchcińskiego na marszałka i jedną z nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.
W obecnej kadencji jest niewiele lepiej, bo podpisów jest pięć. Prezes poparł kandydata na sędziego TK Rafała Wojciechowskiego oraz dwa projekty, które w kwietniu forsował Jarosław Gowin, by zakończyć pat wokół wyborów prezydenckich. Ostatnio podpisał głośny projekt „piątka dla zwierząt", mający m.in. zakazać hodowli norek. Piąty podpis prezes złożył właśnie pod nowelizacją kodeksu pracy. W praktyce można ją uznać za jeden z dwóch projektów ustaw z podpisem prezesa w tej kadencji, które mogą zostać uchwalone.
Nowelizacja jest krótka i dotyczy zmiany definicji mobbingu. A raczej uzupełnienia jej o to, że mobbingiem może być też „różnicowanie wysokości wynagrodzenia ze względu na płeć".