Zakłócili przemówienie marszałek Witek. „To przyjezdni, ktoś im za to zapłacił”

- To jest grupa krzykaczy, która nie jest stąd. To są ludzie przyjezdni, ktoś im za to zapłacił, żeby tutaj się tak zachowywali - powiedziała marszałek Sejmu Elżbieta Witek o osobach, które zakłóciły jej przemówienie w Otyniu w województwie lubuskim.

Aktualizacja: 17.07.2021 22:49 Publikacja: 17.07.2021 21:42

Zakłócili przemówienie marszałek Witek. „To przyjezdni, ktoś im za to zapłacił”

Foto: PAP/ Lech Muszyński

Witek promowała w sobotę „Nowy Ład” Prawa i Sprawiedliwości w województwie lubuskim. Najpierw spotkała się z mieszkańcami Lubska, których przekonywała, że dzięki polityce rządu udało się łagodnie przejść przez kryzys, wywołany pandemią Covid-19.

- Decyzje rządu były trafione, bo dzięki temu Polska na tle innych państw europejskich i nie tylko, wychodzi z kryzysu dość suchą stopą, choć nie bez żadnego uszczerbku na polskiej gospodarce - mówiła Witek. – Udało nam się zachować prawie 7 milionów miejsc pracy. Udało nam się zachować wszystkie programy społeczne, które wdrażaliśmy. Myślę, że niejeden rząd mógłby wykorzystać pandemię, żeby usprawiedliwić się i powiedzieć, że mamy wielki kryzys, musimy zacisnąć pasa, na czymś oszczędzać i z czegoś zrezygnować, przynajmniej z części programów - dodała.

W sali widowiskowej Lubskiego Domu Kultury marszałek Sejmu tłumaczyła, że „Polski Ład” PiS zawiera „rozwiązania, które z pewnością będą korzystne dla najmłodszych, dla młodych, dla pracujących i dla seniorów”. - W kontekście młodych skupiła się na polityce mieszkaniowej. - Młodzi ludzie potrzebują dobrze płatnej pracy, mieszkania. Banki żądają 20 procent, 30, a czasem nawet 40 procent wkładu własnego, to musi być żywa gotówka, której młodzi ludzie nie zdążyli jeszcze wypracować. Państwo przychodzi tutaj z pomocą i daje gwarancję, że ten wkład własny jest. To nie będzie gotówka, ale kwit, bilet, decyzja, że ten człowiek ma zagwarantowany wkład własny - wyjaśniała Witek, dodając, że „jeśli rodzina ma dzieci to państwo pomoże przy spłacie kredytu”. 

Podobnie mówiła później w Otyniu koło Nowej Soli. - „Polski Ład” dotyczy wszystkich dziedzin naszego życia - całej gospodarki, rolnictwa, życia społecznego. On ma przyspieszyć ten rozwój po pandemii; spowodować, żebyśmy zaczęli dorównywać krajom Europy Zachodniej. Oczywiście to nie nastąpi szybko, w ciągu dziesięciu lat może się nam uda dojść do tej średniej, a nasze ambicje są znacznie większe. Chcemy je zrealizować, bo Polacy po prostu na to zasługują - mówiła w rozmowie z Radiem Zachód.

W czasie pikniku rodzinnego na miejscowym rynku przemówienie Witek zakłóciła grupa przeciwników polityki rządu, która przyniosła m.in. transparent z napisem „TVP łże”. „Przeciwnikom nerwy puszczają, że nic podobnego nie byli w stanie stworzyć” - skomentowała marszałek na Twitterze, rozwijając tę myśl w wywiadzie radiowym. - To jest grupa krzykaczy, która nie jest stąd. Ja o tym doskonale wiem. To są ludzie przyjezdni, ktoś im za to zapłacił, żeby tutaj się tak zachowywali - mówiła, ale nie przedstawiła dowodów na poparcie tej tezy.

- Ale mnie to bawi, dlatego że widzę tłum ludzi przed sobą, mieszkańców Otynia, uśmiechniętych, zadowolonych, którzy doceniają to, co zrobiliśmy do tej pory i też akceptują to, co proponujemy. I te krzyki tych paru osób, które tam były, spowodowały, że wśród mieszkańców Otynia była żywa reakcja, były emocje - coś, co jest potrzebne - zaznaczyła Elżbieta Witek.

Witek promowała w sobotę „Nowy Ład” Prawa i Sprawiedliwości w województwie lubuskim. Najpierw spotkała się z mieszkańcami Lubska, których przekonywała, że dzięki polityce rządu udało się łagodnie przejść przez kryzys, wywołany pandemią Covid-19.

- Decyzje rządu były trafione, bo dzięki temu Polska na tle innych państw europejskich i nie tylko, wychodzi z kryzysu dość suchą stopą, choć nie bez żadnego uszczerbku na polskiej gospodarce - mówiła Witek. – Udało nam się zachować prawie 7 milionów miejsc pracy. Udało nam się zachować wszystkie programy społeczne, które wdrażaliśmy. Myślę, że niejeden rząd mógłby wykorzystać pandemię, żeby usprawiedliwić się i powiedzieć, że mamy wielki kryzys, musimy zacisnąć pasa, na czymś oszczędzać i z czegoś zrezygnować, przynajmniej z części programów - dodała.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS pod decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli