Moskal pisze do swoich koleżanek i kolegów, że „nie wolno nam wywiesić białej flagi w sporach ideologicznych, ale nie powinniśmy też dać wmówić sobie syndromu oblężonej twierdzy (...) Nie wystarczy, że jako prawica będziemy się sprzeciwiać i głośno nazywać rzeczy po imieniu. Musimy działać dwutorowo. Z jednej strony uczyć krytycznego myślenia, by obnażyć stosowaną przeciwko nam socjotechnikę, ale jednocześnie musimy tworzyć własną kulturę na wysokim poziomie, która będzie nie tylko zawierać konserwatywną myśl, ale też również sprawi, że stanie się ona atrakcyjna. To zadanie, wykraczające poza horyzont bieżących spraw, jest szczególną misją naszego pokolenia„. Jak stwierdza, „nasz chrześcijański system wartości zbudowany jest na szacunku do drugiego człowieka. Wymaga on jednocześnie, by zło jasno nazwać złem. Nie może być naszej zgody na agresję skrajnie lewackich, a wręcz anarchistycznych grup w przestrzeni publicznej”.