Wniosek o kontrolę oświadczeń majątkowych złożyły partia Razem (30 stycznia) i Platforma Obywatelska (dzień później). Było to pokłosie publikacji "Gazety Wyborczej" o "taśmach Kaczyńskiego".
"Wyborcza" ujawniła przed tygodniem nagranie rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, do której doszło 27 lipca 2018 roku. W czasie rozmowy poruszana jest kwestia budowy dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna. Do inwestycji, kredytu na którą miał udzielić Pekao SA ostatecznie nie doszło - m.in. dlatego, że władze Warszawy nie wydały wymaganej zgody.
- Partia polityczna nie może prowadzić działalności gospodarczej ani użyczać lokalu na działalność gospodarczą. Jarosław Kaczyński nie może otworzyć na Nowogrodzkiej sklepu mięsnego, kasyna albo biura deweloperskiego. Za te lokale płacą podatnicy. Jeśli w siedzibie partii prowadzi się biznes, to po prostu łamie się prawo - mówił Adrian Zandberg.
- W polityce najważniejsza jest wiarygodność, a najgorsze, co można zrobić, to oszukać własnych wyborców. To, co wyłania się z tych słów, to właśnie próba oszukania własnych wyborców, ukrycia pewnych faktów, utrzymania pewnych mitów co do uczciwości i skromności Jarosława Kaczyńskiego - mówił dzień później na konferencji w Sejmie Cezary Tomczyk z PO.
- CBA jako instytucja zaufania publicznego, kiedyś była taką instytucją, ma ustawowy obowiązek sprawdzania oświadczeń majątkowych posłów. Dzisiaj jest wielkie "sprawdzam" dla polskiego państwa i wielkie "sprawdzam" dla polskich służb - mówił Tomczyk.