Nawet 500+ tego nie zmieniło?
To może zaskakiwać, ale nie. Ani program 75+, ani program Emerytura+. My bowiem badamy podejście systemowe, sprawdzamy, czy ustawodawca zachowuje się konsekwentnie względem pewnej idei i czy jego aktywność rośnie, czy maleje. Oceniamy całość inicjatyw legislacyjnych, a nie tylko pojedyncze działania o charakterze spektakularnym. One nie prowadzą do istotnego przełomu w budowie systemu.
Kto ma być, a kto jest rzeczywistym beneficjentem tych wydatków budżetu? Czy covidową państwową pomoc zaadresowano prawidłowo?
W wymiarze finansowym największym beneficjentem są przedsiębiorcy. Ich beneficja służą utrzymaniu miejsc pracy, więc pośrednio także pracownikom. Ale tzw. przeciętny obywatel beneficjentem wymiernych korzyści raczej nie jest.
A w wymiarze porządku instytucjonalnego, kto zyskuje, a kto traci możliwości działania?
Tu wyraźnie zarysowuje się mimo okresowych ograniczeń działalności gospodarczej, że te beneficja systemowe lokują się u podmiotów gospodarujących. Pracodawca generalnie raczej powiększa uprawnienia, obywatel swoje prawa raczej traci.
Pandemia Covid-19 bez wątpienia stwarza okazję do koncentracji władzy w ręku egzekutywy. Czy można było inaczej?
Zabrakło sięgnięcia po gotowe rozwiązania. To sytuacja kuriozalna, gdy przewidujemy stan nadzwyczajny, a potem po niego nie sięgamy, lecz ad hoc, w pośpiechu i z błędami tworzymy regulacje całkiem nowe, więc także ryzykowne. Zabrakło zachowania zgodnego z konstytucją. Wtedy sytuacja rozwinęłaby się inaczej.
Z drugiej strony patrząc, to przepisów o stanach nadzwyczajnych w czasach demokracji także nie testowaliśmy.
To fakt. Raczej myśleliśmy o tym jak o rozwiązaniach, które trzeba mieć, ale czy na pewno trzeba stosować? Możliwości aktywowania tej regulacji wydawały nam się na tyle odległe, że brakowało troski o ich dopracowanie. A kiedy przychodzi krytyczny moment, to mamy potężne braki w regulacjach. Mamy ustawę, która może generować bardzo dużo odszkodowań. Czemu wcześniej nie kalkulowano takiej sytuacji? Popatrzmy na działania centralnych organów władzy. Sam parlament musiał naprędce improwizować dla siebie zasady zdalnego działania. Wysiłek legislatywy jest skoncentrowany na stworzeniu podstaw działań władzy, która np. właśnie się zorientowała, że nie ma umocowania do wprowadzenia godziny policyjnej, jeśli nie aktywowano stanu nadzwyczajnego. Mamy apele władzy do obywateli, zamiast norm prawnych. To bardzo źle się kojarzy i wiele nam mówi o tych organach władzy.
Prof. dr hab. Paweł Chmielnicki kieruje 11-osobowym zespołem ekspertów Centrum Badań Procesu Legislacyjnego Uczelni Łazarskiego, który przygotował raport „Reakcja polskiego ustawodawcy na pandemię SARS CoV-2". Jest założycielem Stowarzyszenia Badań nad Źródłami i Funkcjami Prawa.