Adam Bogumił Zieliński „ŁONA” - raper i prawnik: Błąkam się między światami

Spór polityczny toczy się w obcym dla nas języku. Sejmowe przepychanki bardziej nas odstręczają, niż ciekawią – opisuje swych słuchaczy znany raper i praktykujący prawnik w rozmowie z Wojciechem Tumidalskim.

Aktualizacja: 09.04.2018 08:20 Publikacja: 08.04.2018 16:00

Adam Bogumił Zieliński „ŁONA”

Adam Bogumił Zieliński „ŁONA”

Foto: rp.pl

W twoim wypadku rap był pierwszy, bo zacząłeś jeszcze jako nastolatek. Potem przyszły studia prawnicze, aplikacja radcowska i praca w kancelarii. Ale działalności artystycznej nie zaprzestałeś. A dzisiaj? Którą aktywność traktujesz jako przyjemność, a którą jako źródło dochodu?

Adam Bogumił Zieliński: Uchylam się od odpowiedzi na to pytanie.

Odpowiedź godna prawnika.

Nie ma prostej odpowiedzi; wiele zależy od danego okresu. Z obu aktywności czerpię satysfakcję. W okolicach premier wydawniczych czy tras koncertowych działalność artystyczna bywa też lukratywna. Na co dzień podstawowym źródłem moich dochodów jest praca prawnicza.

Można w naszym kraju żyć z wydawania płyt, nie robiąc nic innego?

Nie wiem, nie próbowałem. Na pewno tak, choć jestem zdania, że coś się przy tym traci. Mógłbym rzucić kancelarię i żyć tylko z muzyki, ale bardzo bym tego nie chciał. Przy moim obecnym „dualizmie" mogę sobie pozwolić na odrzucanie pewnych ofert, nie muszę przesadnie dbać o cykle wydawnicze, nie muszę nagrywać kolejnej płyty, bo minął okres przydatności do spożycia tej poprzedniej. Pozwalam sobie na błąkanie się między tymi światami i czerpanie z tego błąkania wszystkich możliwych korzyści.

Jest jakieś bardziej oryginalne połączenie światów niż twoje?

Nie, ale znam podobne. Włoski pieśniarz Paolo Conte, znany z takich choćby szlagierów, jak „Azurro" czy „Dancing", miał chyba praktykę adwokacką. Choć z czasem mu to zbrzydło i poszedł w jazz.

A ty łączysz pracę prawnika kancelaryjnego z występami na scenie rap. Rapujesz o swojej pracy?

A skąd. To są jednak dwa zupełnie różne i w gruncie rzeczy obce sobie światy. Co nie zmienia faktu, że się przenikają. Nie wykluczam, że w moich pismach procesowych czy umowach może się trafić jakaś wyjątkowo bujna konstrukcja językowa. Ba, nie wykluczam nawet, że w moich tekstach rapowych można by się od biedy doszukać logicznego rozumowania, którego uczono mnie na prawniczych studiach.

Co ludzie z branży prawniczej mówią o twoim drugim życiu? I odwrotnie?

Pewnie traktują to jako barwną ciekawostkę. Choć są i tacy, którzy właśnie z tego powodu wybrali moje usługi. Ale nie oszukujmy się; jestem tylko prawnikiem z kancelarii. Może to zbyt pochlebne myślenie o sobie, ale wydaje mi się, że gdyby któryś z moich stałych klientów był niezadowolony z tego, co dla niego robię, to by po prostu zrezygnował. Moi klienci to zwykle interesujący ludzie i byłoby o czym z nimi porozmawiać, ale tak się składa, że mamy kapitalizm – nikt nie ma na nic czasu, wszyscy są nieludzko zapracowani, tempo pracy jest szalone. Dotyczy to zwłaszcza warszawskich klientów.

W imieniu stolicy przepraszam. A twoja praca w kancelarii – na czym polega?

Pracuję przede wszystkim dla przedsiębiorców: agencji reklamowych, wydawnictw, spółek zajmujących się informatyką, sporadycznie dla samych twórców. Głównie sprawy własności intelektualnej, z naciskiem na prawa autorskie, ale też prawniczy chleb powszedni, np. klasyczna obsługa spółek.

Masz wyjątkowe spojrzenie na prawo autorskie, bo znasz je od strony twórcy i prawnika. Jakie jest twoje o nim zdanie i jakie zmiany byś postulował?

Ono rozlało się poza wszelkie granice. Żyjemy w czasach, w których w zasadzie wszystko jest utworem, a każdy jest twórcą – w rozumieniu ustawy. Gdyby zacząć konsekwentnie stosować normy prawnoautorskie do wszystkiego, co wypełnia dziś definicję utworu, to dojdziemy do absurdu. To po pierwsze. Po drugie – między przepisami a praktyką rośnie przepaść; tak bardzo prawo za tym nie nadąża. Dobrym przykładem są zobowiązania; dawniej byłem zwolennikiem krótkich i zasadniczych umów: same essentialia negotii, reszta jest w ustawie. Teraz widzę, że żeby należycie unormować jakiś wcale nie nietypowy czy skomplikowany stosunek – mówię o branży IP (ang. intellectual property) – trzeba napisać całą Biblię. Brakuje mi po prostu przepisów, którym mógłbym pozostawić te kwestie.

Co więc nas czeka?

Mam wrażenie, że jesteśmy w przededniu jakiejś ogromnej zmiany. Kto wie, czy nie czas na „wielkie uwolnienie" i dużo swobodniejszy niż dzisiaj obrót przejawami intelektualnej działalności człowieka. Mam nadzieję, że organizacje zbiorowego zarządzania tymi prawami zorientują się, że żyjemy w XXI wieku. Jakieś tego jaskółki można zauważyć, ale co do zasady ZAiKS jest jeszcze w wieku XX. To ważne, bo to oni – duzi pośrednicy zarządzania prawami – odegrają w przyszłości największą rolę. Na naszych oczach zmienia się cały system dostarczania utworów, przechodzimy już nie tyle z ery nośników do ery cyfrowej, ile z ery downloadu do ery streamingu, czego wymownym przykładem jest triumfalny pochód platform takich jak Tidal czy Nertflix. To ogromny przełom. I pewnie nieostatni.

Jak go przeprowadzić z poszanowaniem praw twórcy i zapewniając mu wynagrodzenie za dzieło?

To jest chyba najtrudniejsze. Wydaje mi się, że najważniejsza stanie się elastyczność i zdolność adaptacji do nowych technologii. Przy założeniu, że one będą bez końca ewoluować.

Wracając do twojej pracy prawniczej: skończyłeś studia, aplikację radcowską, egzamin zdany. Czemu właściwie do dziś nie wpisałeś się na listę radców prawnych?

Jest taki przepis w ustawie o radcach, który daje mi na to dziesięć lat. Ja jestem jeszcze ze szkoły, w której uznaje się, że ustawodawca jest racjonalny. I pomyślałem po prostu, że ów racjonalny ustawodawca chciał mi coś ważnego tym przepisem powiedzieć. Prawda jest taka, że zajmuję się aktywnością, która nie wymaga ode mnie posiadania tytułu zawodowego.

A może to samorząd radcowski nie jest taki fajny, by w nim uczestniczyć? Składki członkowskie, obowiązek dokształcania się?

Może masz rację, że chodzi o pewien poziom wolności. Wysoko sobie cenię swobodę w tym, co robię, duża w tym też zasługa moich współpracowników. Poza tym w czasie mojej edukacji ja nie miałem tej anglosaskiej Year Gap, rocznej przerwy, w czasie której można odbyć wielką podróż albo coś ciekawego zrobić. No więc uznajmy, że to jest moja Year Gap. Nawet jeśli nieco dłuższa.

Wyobrażasz sobie siebie jako radcę prawnego, patrona aplikantów?

Naturalnie. I wcale nie uważam tego za jakąś niewyobrażalną ekstrawagancję. Na razie jednak wszystko tak sobie ułożyłem, żeby nic nie musieć.

Prawnicy to grupa przynajmniej z definicji przywiązana do zasad praworządności. Czy z twojej szczecińsko-artystyczno-prawniczej perspektywy nasz kraj spełnia te kryteria?

Możemy ulec szkodliwemu złudzeniu, że na prowincji jest inaczej i to, co dzieje się na Wiejskiej albo w Sądzie Najwyższym, mało wpływa na naszą rzeczywistość. Że w Szczecinie, który jest bliżej Berlina niż Warszawy, tego się nie odczuje. Ale tak niestety nie jest; sądownictwo – i w ogóle praworządność – stały się obiektem bezprecedensowego zamachu i ma to ogromny wpływ na życie w całym kraju. Wystarczy spojrzeć, co się działo na Węgrzech w ostatnim dziesięcioleciu. To proces, który zaczyna się niewinnie, a kończy zamykaniem uniwersytetów – jeśli nie gorzej. Jest kwestią czasu, gdy i u nas dostrzeżemy podobne zjawiska.

Jak widzisz przyszłość?

Liczę po cichu, że te zmiany są odwracalne. Najgorzej, że ta erozja nam powszednieje. Kiedy prezydent Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego, to autentycznie nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Teraz bym pewnie tylko wzruszył ramionami: ot, kolejne naruszenie. Na początku śledziłem niemal na żywo sytuację w Trybunale Konstytucyjnym, codziennie sięgając do konstytucji; podważenie przez obecny Sejm decyzji poprzedniej izby o wyborze pięciu sędziów – skądinąd w dwóch piątych słusznie, wybór pięciu sędziów, w tym trzech na zajęte już zgodnie z prawem stanowiska... Ale przyznam, że z czasem straciłem orientację. Miałbym problem np. z tym, co zrobić z wyrokami Trybunału wydanymi przy udziale dublerów. Albo z tym, jak ocenić powołanie nowych członków KRS w świetle wszystkich uchybień przy ich wyborze.

Przewidujesz długie rządy „dobrej zmiany"?

Łaska suwerena na pstrym koniu jeździ. Ale wierzę, że kiedyś wyborcy powiedzą „wystarczy". Wtedy trzeba to będzie jakoś uporządkować.

A jakość naszego prawa jak oceniasz?

Ciekawa sprawa, bo wydaje mi się, że kolejne uchwalane przepisy, które mają naprawiać, czy – jak mówią niektórzy – uszczelniać wcześniejsze, są pisane coraz bardziej niechlujnie i w coraz większym pośpiechu. Smutne też, że całą ścieżkę legislacyjną – od ministerstwa przez Sejm, Senat po prezydenta – przechodzą dziś przepisy, których niekonstytucyjność stwierdziłby student pierwszego roku prawa. Mam na myśli oczywiście słynny art. 55a ustawy o IPN o karnym ściganiu w kraju i za granicą za zarzucanie narodowi polskiemu odpowiedzialności za Holokaust. Naprawdę, że zacytuję klasyka, nie trzeba wybitnej wiedzy prawniczej, żeby dostrzec jego sprzeczność z podstawowymi zasadami prawa karnego.

Co będzie najtrudniejszym wyzwaniem po dobrej zmianie?

Przywrócenie autorytetu wymiaru sprawiedliwości. Z wyrokiem sądu można się nie zgadzać – to normalne. Ale trzeba go szanować i wykonywać. Podobnie z jakością prawa; obecny parlament przejdzie do historii jako fabryka przepisów pisanych byle jak, wbrew wszystkim autorytetom, często nawet wbrew opiniom fachowców z Biura Analiz Sejmowych; prawa pisanego często z myślą o załatwieniu jednej palącej kwestii, istotnej akurat dla rządzącej większości; prawa uchwalanego w pośpiechu i po nocach. Tak to można pisać esemesy, nie ustawy.

Wróćmy na scenę: Łona i Webber występują?

A jakże. Gramy np. wkrótce w Warszawie na Juwenaliach Uniwersytetu Warszawskiego.

A dalsze plany?

Co do zasady o planach nie mówię. A poza tym opowiadanie o przyszłości lubi się mścić.

O czym dziś chcą słuchać rapu twoi fani?

Nie umocowali mnie, by mówić w ich imieniu. Sam jednak, jako fan rapu, mogę powiedzieć tak: zawsze chętnie posłucham dobrze nawiniętej zwrotki, nie od rzeczy też, by było tam coś ciekawego poza samą nawijką.

Interesuje ich sytuacja w kraju?

A to już poczytuje jako pytanie o całą moją generację. Naturalnie, że interesuje; problem chyba w tym, że spór polityczny toczy się w obcym dla nas języku. Sejmowe przepychanki bardziej nas odstręczają niż ciekawią. Trudno nam się w ogóle zidentyfikować z jakimkolwiek ugrupowaniem parlamentarnym. Co wcale nie oznacza apatii; wielu spośród moich znajomych brało np. udział w manifestacjach w obronie sądów. Wyszło, jak wyszło, ale przynajmniej się policzyliśmy.

Co poradziłbyś młodemu artyście? Studia prawnicze?

Studia prawnicze zawsze spoko. Zwłaszcza jeśli ktoś się chce po prostu rozwinąć. Odradzam natomiast studiowanie prawa wyłącznie z myślą o wykonywaniu prestiżowego i lukratywnego zawodu; nie ma sensu się męczyć, zawód prawnika to jest jednak ciężka robota.

A studentowi prawa? Jaką ścieżkę kariery?

Nie odkryję żadnej wielkiej tajemnicy, gdy powiem, że warto się na czymś dobrze znać. Słowem, znaleźć dziedzinę, w której będzie się fachowcem, mniejsza już czy będzie to prawo autorskie, czy morskie. A jednocześnie zawsze będzie konieczna elementarna wszechstronność, cóż bowiem po fachowcy od IP, który ma problemy z częścią ogólną zobowiązań. Słowem: specjalizacja tak, ze świadomością jednak, że prawo jest pewną całością.

„Łona", czyli Adam Bogumił Zieliński (ur. 1982 r.) praktykuje jako prawnik w jednej ze szczecińskich kancelarii. Jest ekspertem w dziedzinie prawa własności intelektualnej. Szerzej znany jako wykonawca i producent muzyki rap nurtu „inteligenckiego". W 2017 r. Rada Języka Polskiego uhonorowała go tytułem Młodego Ambasadora Polszczyzny. Samodzielnie i razem z Webberem wydał siedem płyt i kilkanaście innych wydawnictw muzycznych.

W twoim wypadku rap był pierwszy, bo zacząłeś jeszcze jako nastolatek. Potem przyszły studia prawnicze, aplikacja radcowska i praca w kancelarii. Ale działalności artystycznej nie zaprzestałeś. A dzisiaj? Którą aktywność traktujesz jako przyjemność, a którą jako źródło dochodu?

Adam Bogumił Zieliński: Uchylam się od odpowiedzi na to pytanie.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów