Do przyszłych emerytów ZUS wysłał właśnie 19 mln listów. Informuje w nich o przysługujących im w przyszłości świadczeniach. Zawarte w listach informacje są jednak mylące dla osób, które w najbliższych miesiącach będą podejmowały decyzję o przejściu na emeryturę.
Nikt nie pomyślał
Problem polega na tym, że informacja zakłada, iż emeryci będą przechodzili na świadczenia w podwyższonym wieku emerytalnym, który wynosi obecnie 61 lat i trzy miesiące dla kobiet oraz 66 lat i trzy miesiące dla mężczyzn. Tymczasem 1 października wejdzie w życie nowelizacja przywracająca wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn.
Owszem, ZUS w swoim piśmie zaznacza, że informacja nie uwzględnia jeszcze obniżenia wieku emerytalnego od października 2017 r. Pytanie jednak, po co przepisy nakazują wysyłkę nieaktualnej informacji, która kosztowała 16 mln zł. Wystarczyło przy okazji reformy przepisów uchwalonej przez Sejm jeszcze pod koniec 2016 r. pamiętać o odpowiednim informowaniu przyszłych emerytów, co ich czeka po rezygnacji z pracy. A tak osoby, które już za chwilę skorzystają z obniżenia wieku emerytalnego, dostaną nieaktualne i zbyt optymistyczne informacje o przyszłych świadczeniach.
Złudna zachęta
– Wyliczenia zawarte w pismach ZUS są zawyżone z dwóch powodów – mówi dr Tomasz Lasocki z Katedry Ubezpieczeń na Uniwersytecie Warszawskim. – Po pierwsze, do obliczania emerytury w niższym wieku trzeba wziąć mniej korzystny wskaźnik dalszego trwania życia. Po drugie, ZUS w swoich wyliczeniach zakłada, że ubezpieczony do momentu przejścia na emeryturę będzie ciągle pracował i dokładał kolejne składki do konta. Wcześniejsze przejście na emeryturę oznacza brak tych składek. W takiej sytuacji osoby, które zechcą skorzystać z obniżenia wieku emerytalnego, muszą odliczyć od tych kwot od 8 do 11 proc.
Jeśli więc z informacji wynika, że przyszły emeryt dostanie 2000 zł miesięcznego świadczenia, może się okazać, że po złożeniu wniosku do ZUS zrobi się z tego 1800 zł miesięcznie.