Koszty obniżenia wieku emerytalnego w latach 2020-2022

Pracodawcy proponują podwyżkę wieku kobiet, a związkowcy pełne oskładkowanie wszystkich umów.

Aktualizacja: 27.03.2017 13:47 Publikacja: 27.03.2017 07:47

Koszty obniżenia wieku emerytalnego w latach 2020-2022

Foto: 123RF

Koszty obniżenia wieku emerytalnego nie będą na początku wysokie. Dodatkowe miliardy złotych, jakie przyjdzie zapłacić w przyszłym roku, zostaną prawdopodobnie sfinansowane ze środków pochodzących z likwidacji OFE. Przedstawiony już w połowie zeszłego roku pomysł zakłada, że 25 proc. z ponad 150 mld zł, jakie pozostało na kontach w OFE, ma trafić do Funduszu Rezerwy Demograficznej. A to z niego są finansowane niedobory w ZUS. Wszystko wskazuje na to, że taktyka obecnego rządu zakłada kurs na przetrwanie do najbliższych wyborów parlamentarnych.

Problem w tym, że prognoza przygotowana przez ZUS wskazuje, że najwyższe koszty związane z obniżką wieku emerytalnego budżet odczuje dopiero w latach 2020–2022. Nawet w pośrednim scenariuszu ZUS zakłada, że deficyt wzrośnie do prawie 65 mld zł, czyli będzie wyższy o 10 mld zł od obecnego. Jeszcze gorzej jest w pesymistycznym scenariuszu. Tu brakuje 85 mld zł.

Czas na zmiany

Zdaniem przedsiębiorców największymi beneficjentami obniżonego wieku emerytalnego są kobiety, które żyją długo – średnio ponad 81,6 roku, a na emeryturę po 1 października 2017 r. będą mogły przechodzić już w wieku 60 lat. To w tej grupie trzeba szukać oszczędności.

– Wyjściem z sytuacji jest powrót do wyrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn na poziomie 66 lat – wskazuje Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan, członek rady nadzorczej ZUS. – Ciągłe dopłacanie przez państwo do niezrównoważonego systemu świadczeń powoduje, że cierpią na tym inwestycje w gospodarkę.

Mordasewicz krytykuje dotychczasowe pomysły rządu. Jego zdaniem na premii w wysokości 5 tys. zł rocznie za dłuższą pracę, jaką zaproponował ostatnio wicepremier Morawiecki, skorzystają głównie osoby z wyższym wykształceniem, mieszkające w większych miastach. Oni i tak pracują już dłużej, nie trzeba ich do tego dodatkowo zachęcać.

– Nie zgadzam się także na ograniczenie możliwości zarobkowania na emeryturze – dodaje Mordasewicz. – Świadczenia z nowego systemu będą tak niskie, że wprowadzenie ograniczeń w dorabiania będzie okrutne. Zepchnie to emerytów do szarej strefy.

Najprościej, by wszyscy płacili składki

Na zrównanie wieku emerytalnego nie godzi się NSZZ Solidarność.

– Przestańmy szukać oszczędności w wydatkach, podczas gdy coraz więcej osób jest wypychanych na kontrakty cywilnoprawne i działalność gospodarczą tylko po to, by nie płacić składek ZUS – mówi Henryk Nakonieczny z Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. – Nie może być tak, że tylko zatrudnieni na etatach utrzymują system ubezpieczeń społecznych. Od lat postulujemy pełne oskładkowanie przychodów z wszystkich rodzajów umów i działalności gospodarczej. Z naszych szacunków wynika, że przyniesie to dodatkowe wpływy składek w wysokości 20 mld zł rocznie.

Zdaniem związkowców jest to najprostsze działanie na poprawę bilansu finansów publicznych, jakie rząd może podjąć w każdej chwili. Byłaby to jednak bardzo zła wiadomość dla naszego biznesu. ©?

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.rzemek@rp.pl

Opinia

dr Tomasz Lasocki, z Uniwersytetu Warszawskiego

Ktoś będzie musiał ponieść koszty obniżenia wieku emerytalnego. Pytanie, jaki model wybiorą politycy. Jeśli zmiany pójdą w kierunku ściągnięcia składek od każdego przychodu z każdej umowy, koszty reformy zostaną przerzucone na przyszłe pokolenie, które i tak będzie miało znacznie niższe emerytury niż wypłacane obecnie. Innym rozwiązaniem jest obniżenie składek, aby zachęcić nieubezpieczone obecnie młode osoby do objęcia ochroną wynikającą z ubezpieczenia społecznego. Dałoby to gospodarce istotny impuls do rozwoju. Wpływy ze składek nie zwiększyłyby się, a koszt obniżenia wieku emerytalnego trzeba by pokryć z nowego podatku. Ale wtedy przynajmniej rząd postawiłby sprawę uczciwie, wskazując źródło finansowania tej reformy.

Koszty obniżenia wieku emerytalnego nie będą na początku wysokie. Dodatkowe miliardy złotych, jakie przyjdzie zapłacić w przyszłym roku, zostaną prawdopodobnie sfinansowane ze środków pochodzących z likwidacji OFE. Przedstawiony już w połowie zeszłego roku pomysł zakłada, że 25 proc. z ponad 150 mld zł, jakie pozostało na kontach w OFE, ma trafić do Funduszu Rezerwy Demograficznej. A to z niego są finansowane niedobory w ZUS. Wszystko wskazuje na to, że taktyka obecnego rządu zakłada kurs na przetrwanie do najbliższych wyborów parlamentarnych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe