Sejm rozpoczął prace nad ustawą przewidującą automatyczne przeniesienie ponad 160 mld zł zebranych w OFE przez prawie 16 mln osób na nowe specjalnie założone dla nich indywidualne konta emerytalne. Od 1 czerwca do 1 sierpnia 2020 r. będą mieli możliwość złożenia w swoim OFE wniosku o przeniesienie pieniędzy do ZUS. Powstaje dylemat, co wybrać. Decyzja może być trudna. Do mądrego wyboru trzeba przewidzieć nieprzewidywalną przyszłość.
Najpierw opłata, później giełda
W przypadku przeniesienia pieniędzy do IKE środki te mają być dziedziczone w razie przedwczesnej śmierci ubezpieczonego. Rząd planuje jednak potrącić z nich 15-proc. opłatę przekształceniową. Przeciętnie każdy z uczestników OFE ma zebrane około 10 tys. zł, potrącenie wyniesie więc 1,5 tys zł.
Pieniądze przekazane do IKE będą inwestowane na giełdzie. Jak przewidują nowe przepisy, prawie wyłącznie w akcje. Na koniec tego roku aż 88 proc. tych środków będzie musiało być zainwestowane m.in. w akcje spółek notowanych na GPW lub obligacje zamienne na akcje tych spółek. W przyszłym ten odsetek ma wzrosnąć do 92 proc.
– W mojej ocenie zdecydowanie korzystniejsze dla obecnych członków OFE będzie przeniesienie środków na IKE, co zresztą jest opcją domyślną zgodnie z przygotowaną przez rząd ustawą – mówi Waldemar Buda, wiceminister funduszy i polityki regionalnej. – Środki po przeniesieniu na IKE będą bowiem stanowiły prywatną własność oszczędzającego i nie będą mogły stanowić transferu do budżetu państwa, co jednoznacznie gwarantujemy w ustawie. Dzięki temu Polacy uzyskają, oprócz gwarantowanej przez państwo emerytury z I filara, dodatkowe zabezpieczenie kapitałowe do wykorzystania po zakończeniu aktywności zawodowej. Jednocześnie IKE będzie dawało znacznie szersze możliwości inwestowania i pomnażania zgromadzonych środków, niż to jest dzisiaj w OFE, przy czym ustawa nie będzie nikogo zobowiązywała do dodatkowego dopłacania do IKE – będzie to w pełni dobrowolne.
Czytaj także: