Za funta trzeba było we wtorek zapłacić aż 5,1 zł wobec 4,65 zł tego lata. Brytyjska waluta nie była tak silna wobec euro od trzech lat, do dolara od półtora roku. To efekt całej serii sondaży z ostatnich dni, które dają jasne zwycięstwo torysom. Zdaniem YouGov zanosi się na to, że ugrupowanie Borisa Johnsona nie tylko zdobędzie samodzielną większość 326 deputowanych czy nawet osiągnie wynik odwiecznego rywala obecnego premiera Davida Camerona z 2015 r. (330 deputowanych), ale wręcz osiągnie spektakularne zwycięstwo, zwiększając stan posiadania Partii Konserwatywnej o 42 mandaty, do 359.
To uspokaja rynki, bo choć forsowany przez premiera Johnsona brexit 31 stycznia może nie wróży pełnej stabilizacji kraju, to jednak jest o wiele mniej rewolucyjny niż to, co proponuje Jeremy Corbyn. Lider Partii Pracy chce zwiększyć wydatki państwa o 80 mld funtów rocznie, powiększyć jego dług w nadchodzącej kadencji o 150 mld funtów. Szerszą osłonę socjalną sfinansowano by m.in. dzięki podniesieniu podatków od zysku firm (CIT) z 19 do 26 proc. W ciągu pierwszych 100 dni urzędowania laburzyści chcieliby znacjonalizować niektóre kluczowe branże gospodarki jak dystrybucja wody i elektryczności. Armia pracowników sektora państwowego miałaby wzrosnąć o 310 tys. osób, a pracownicy mieliby otrzymać 10 proc. akcji spółek, w których pracują.
Farage w odwrocie
– Ten program to próba odpowiedzi na utratę przez Labour wyborców w uboższych regionach przemysłowych północnej i środkowej Anglii z powodu liberalnej polityki, którą Tony Blair i Gordon Brown przejęli od Margaret Thatcher – mówi „Rzeczpospolitej" Andrew Russell, politolog z Liverpool University.
Taka strategia na razie przyniosła jednak umiarkowane skutki. Według sondażu opublikowanego w poniedziałek przez „Evening Standard" laburzyści mogą liczyć na 32 proc. poparcia wobec 44 proc. dla torysów. W miarę, jak zbliża się dzień wyborów, udział niezdecydowanych szybko topnieje: w ciągu tygodnia z 17 do 12 proc. W szczególności do Partii Konserwatywnej szerokim strumieniem płyną dotychczasowi wyborcy Partii Brexitu Nigela Farage'a, która może już liczyć tylko na 2 proc. poparcia. To efekt czystki przeprowadzonej przez premiera, który przekształcił swoje ugrupowanie w sprawną, monolityczną machinę na rzecz wyprowadzenia kraju z Unii.
Ale ta kampania wyborcza przyniosła także załamanie innego ugrupowania: Liberalnych Demokratów. Jeszcze w maju w wyborach do Parlamentu Europejskiego partia przyciągnęła 19,6 proc. wyborców, uzyskując drugi (po Farage'u) najlepszy wynik w kraju, zdecydowanie wyprzedzając tak torysów, jak i laburzystów.