Podczas porannej konferencji prasowej w Sejmie Ryszard Petru i Grzegorz Schetyna ogłosili, że obecny na konferencji Rafał Trzaskowski będzie kandydatem na prezydenta stolicy, a Paweł Rabiej – który przez wiele miesięcy toczył już kampanię w Warszawie i ma przygotowany program – będzie kandydatem na wiceprezydenta.
– Zjednoczona opozycja staje się faktem. Zawsze byłem zwolennikiem gry zespołowej – powiedział na konferencji prasowej Rabiej, który jeszcze kilka tygodni temu zwracał uwagę, że Trzaskowski kontynuuje wizję Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Względy wewnętrzne?
Radości z porozumienia nie kryli w czwartek politycy Platformy. – To trudny przykład porozumienia, ale symboliczny dla całego kraju – powiedział Grzegorz Schetyna. Wspólna konferencja prasowa była jednak kompletnym zaskoczeniem dla wielu polityków Nowoczesnej. Bo chociaż w wypowiedziach w jej trakcie Petru mówił o nowej ordynacji wyborczej, to nie ma wątpliwości, że ogłoszenie porozumienia było też podyktowane względami wewnętrznymi.
W sobotę odbędą się wybory na przewodniczącego partii. Petru i Schetyna podkreślali na konferencji, że Warszawa to dopiero początek szerszego porozumienia, które będzie obejmować nie tylko duże miasta, ale i sejmiki. Wśród polityków PO, z którymi rozmawialiśmy, można spotkać się z opinią, że niezależnie od tego, kto w sobotę wygra w wyborach na przewodniczącego Nowoczesnej, to porozumienie stało się już politycznym faktem, bo Katarzyna Lubnauer nie będzie już w stanie się z niego wycofać. Powszechna jest też opinia, że wspólny kandydat to duży sukces Schetyny, który po słownych deklaracjach o chęci zjednoczenia opozycji pokazał wreszcie realne rezultaty.
Katarzyna Lubnauer mówiła w czwartek, że decyzja o poparciu Trzaskowskiego nie była z nią uzgodniona.