Po fatalnym wyniku w ostatnich wyborach parlamentarnych (poparcie na poziomie 5,13 proc. ledwo pozwoliło na przekroczenie wyborczego progu) ludowcy stanęli na skraju przepaści. PiS zdobyło ogromną przewagę nie tylko na wsi, ale również w innych, dotychczas przypisywanych PSL bastionach: wśród rolników, mieszkańców mniejszych ośrodków i słabiej wykształconych wyborców.
Oprócz przejęcia władzy na najwyższych szczeblach partia Jarosława Kaczyńskiego szuka możliwości zwiększenia wpływów w samorządzie. Rok temu – mimo najwyższego procentowego wyniku PiS – w większości sejmików powstały koalicje PO–PSL.
Choć lider PSL Janusz Piechociński i szef Rady Naczelnej tej formacji Jarosław Kalinowski deklarowali we wtorek podtrzymanie dotychczasowych porozumień, pojawiły się już pierwsze zgrzyty. Gra toczy się o stanowiska i wpływy w regionach.
– Wszyscy spodziewają się dymisji Piechocińskiego w sobotę, więc jego oświadczenia mało kto bierze sobie do serca – mówi jeden z ważniejszych polityków partii.
Już w dniu wydania oświadczenia przez obecnego szefa PSL przed groźbą rozpadu stanęły dwie, stabilne dotąd koalicje sejmikowe PO–PSL.