Rosja: Policja zatrzymała szamana, który chciał przepędzić Putina

W tajdze na granicy Buriacji i obwodu irkuckiego oddział policji zatrzymał 61-letniego szamana idącego do Moskwy „wypędzać demona".

Aktualizacja: 20.09.2019 06:25 Publikacja: 19.09.2019 19:50

Szaman i historyk Aleksander Gabyszew

Szaman i historyk Aleksander Gabyszew

Foto: youtube

– Wołaliśmy: Kto tu dowodzi? Czego chcecie? Ale nikt nie odpowiadał, wszystko odbyło się w ciszy – opisywał najdziwniejszą operację specjalną rosyjskich sił mieszkaniec Tiumenia Wiktor Jegorow.

Przed świtem 50-osobowy uzbrojony oddział napadł na leśny biwak założony przez szamana i historyka Aleksandra Gabyszewa i 19 jego zwolenników. Jakut od marca szedł pieszo do rosyjskiej stolicy, zdążył pokonać około 2 tys. km. Do celu chciał dojść w sierpniu 2021 r. i „wypędzić demona".

– Demonem jest Putin. Przyroda go nie lubi. Tam, gdzie on się pojawia, potem są jakieś kataklizmy – przyroda w ten sposób oczyszcza się – mówił przed wyjściem z Jakucka i przez całą drogę. Przy wędrującym zatrzymywali się kierowcy, w różnych miejscowościach zbierali się ciekawscy. W dalekowschodniej Czycie sformował się kilkusetosobowy mityng, który zakończył się okrzykami: Rosja bez Putina!

– Ten szaman działa na ludzi jak katalizator. Zaczynają wyrzucać z siebie wszystko, co zaległo im w duszy. To kipienie o nieprzewidywalnym przebiegu. W jakimś mieście może dojść do takiej eksplozji społecznej, że wszyscy jękną – powiedział miejscowy dziennikarz Jewgienij Miezdrikow, obserwując wiec.

– Demokracja musi być bez strachu. A teraz ludzie się boją. Lud wpędzono w sztuczną depresję. Naturalną depresję znachor zdejmuje jednym machnięciem, a sztuczną tylko czarami. Czarownik zanurzył kraj w iluzji strachu, depresji. Ale biały czarownik – taki jak ja – może rozpędzić te chmury. Politycy tu nie dadzą rady, tylko czary na czary – tłumaczył z kolei szaman. Po drodze dawano mu żywność, a potem i pieniądze. Niektórzy dołączali do niego na krótszych lub dłuższych odcinkach szlaku.

Na granicy Buriacji drogę zastąpili mu szamani z prorządowej organizacji Tengeri (sławę zdobyli latem, składając w ofierze pięć wielbłądów dla „wzmocnienia Rosji"). Próbowali przekonać Gabyszewa, że nie jest szamanem, ale rozstąpili się, gdy im odpowiedział, że jest szamanem wojownikiem.

Wędrówka wywoływała coraz większą nerwowość władz. By nie kusić losu, szaman ominął więc stolicę Buriacji Ułan-Ude. Ale w mieście aresztowano dwóch jego zwolenników, a to doprowadziło do trzydniowych rozruchów. Żądanie uwolnienia zatrzymanych szybko bowiem zamieniło się w oskarżenie o sfałszowanie wyników wyborów lokalnych. „Oni naprawdę uznali szamana za zagrożenie!" – napisał jeden z internautów po tych manifestacjach, które miejscowe władze najwyraźniej przypisały ingerencji czarów. „Władze myślą mniej więcej: a jak on zacznie wypędzać biesa nie tylko w Moskwie, ale jeszcze i po drodze?" – opisywał inny zabobonny stosunek miejscowych urzędników do wędrowca.

„Sania szaman" tymczasem przeszedł całą Buriację bez żadnych przygód i wraz ze zwolennikami rozbił obóz na granicy republiki i obwodu irkuckiego, ale jednocześnie dwóch większych jednostek administracyjnych: Dalekowschodniego Okręgu Federalnego oraz Syberyjskiego Okręgu Federalnego. – Według logiki naszej biurokracji miejscowi urzędnicy powinni byli przeżegnać się z ulgą: przejdzie granicę, dalej to nie nasz problem. Aresztowanie go na samej granicy jednoznacznie świadczy o tym, że to centrum (jakaś centralna instytucja, która może wydawać rozkazy mundurowym w różnych obwodach Rosji) uznało szamana za problem i zajęło się jego rozwiązaniem – tłumaczy miejscowy analityk z taiga.info Aleksiej Mazur.

Dopiero kilkanaście godzin po zatrzymaniu władze podały czwartą, ostateczną wersję aresztowania szamana. Podobno Gabyszew popełnił jakieś przestępstwo w rodzinnym Jakucku i był poszukiwany przez policję. Ale dziennikarze nie znaleźli go w policyjnej bazie osób poszukiwanych.

– To coraz bardziej przypomina epopeję Harry'ego Pottera: Wowa-de-Mort, znany z tego, że jest przesądny, stchórzył i nasłał na Szamana swoich Dementorów, by osadzili go w Azkabanie – zdumiał się moskiewski krytyk artystyczny Artiom Troicki.

– Wołaliśmy: Kto tu dowodzi? Czego chcecie? Ale nikt nie odpowiadał, wszystko odbyło się w ciszy – opisywał najdziwniejszą operację specjalną rosyjskich sił mieszkaniec Tiumenia Wiktor Jegorow.

Przed świtem 50-osobowy uzbrojony oddział napadł na leśny biwak założony przez szamana i historyka Aleksandra Gabyszewa i 19 jego zwolenników. Jakut od marca szedł pieszo do rosyjskiej stolicy, zdążył pokonać około 2 tys. km. Do celu chciał dojść w sierpniu 2021 r. i „wypędzić demona".

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Dwoje kandydatów do zastąpienia Bartłomieja Sienkiewicza
Polityka
Opozycja o exposé Sikorskiego: "Banały", "mity o UE", "obsesje na temat PiS"
Polityka
Donald Tusk chory, ma zapalenie płuc. I wskazuje datę rekonstrukcji rządu
Polityka
Rau wypomina ministrom rządu Tuska, że "chcą objąć dochodowe mandaty" w PE
Polityka
Kucharczyk: Wyborcy mogą czuć się rozczarowani listami KO do PE