– Co jest nie do zaakceptowania, biorąc pod uwagę, że dotyczy to dróg publicznych o najwyższej kategorii, a więc najważniejszych w kraju, w tym stanowiących część transeuropejskiej sieci transportowej – mówi nam Krzysztof Kwiatkowski, do niedawna prezes NIK (kilka dni temu złożył dymisję, ponieważ ubiega się o mandat senatora).
Zawyżone dane
W kraju jest ponad 18,5 tys. dróg krajowych, z tego 17,6 tys. w zarządzie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
W ubiegłym roku w dobrym stanie było 59,3 proc. z nich, w niezadowalającym – 23,4 proc., a 14,8 proc. – w złym.
„Działania GDDKiA w latach 2015–2018 mające poprawić stan techniczny nawierzchni dróg krajowych nie były w pełni skuteczne i efektywne" – uważa NIK i krytykuje niejasne typowanie dróg do remontów i brak rzetelnych danych o wykonanych pracach.
GDDKiA wskazywała priorytety: drogi wymagające szybkiej naprawy. Ale minister transportu podrzucał zadania poza planem, np. konieczność dostosowania danej drogi dla pojazdów o dużej nośności. „W tej sytuacji sposób typowania dróg do przebudów i remontów nie był przejrzysty" i stwarzał ryzyko poprawy nawierzchni na drogach niewymagających pilnej interwencji.
Inny zarzut: monitoring robót (w latach 2015–2017) był nierzetelny. Powód? Centrala nie weryfikowała danych z oddziałów, więc nie miała wiarygodnej wiedzy o skali wykonanych prac. Dochodziło do absurdów. W przypadku dróg krajowych (bez ekspresowych i autostrad) w 2016 r. dane o liczbie „remontów cząstkowych nawierzchni dróg mieszankami mineralno-asfaltowymi na gorąco były 500 razy zawyżone, a koszt remontu 1 tys. mkw. nawierzchni zaniżony 490 razy" – podaje NIK. W przypadku dróg ekspresowych i autostrad w 2015 r. wyremontowaną nawierzchnię zawyżono 190-krotnie.