Radosław Fogiel: Prezes musi komentować LGBT

Kiedy takie tematy się pojawiają, trudno zostawiać pole gry jednej stronie – mówi Radosław Fogiel, zastępca rzecznika PiS.

Aktualizacja: 19.08.2019 23:17 Publikacja: 19.08.2019 18:35

Radosław Fogiel: Prezes musi komentować LGBT

Foto: tv.rp.pl

W Krakowie miała miejsce stłuczka z udziałem Beaty Szydło, co się stało?

Doszło w niedzielę w nocy do drobnej kolizji, pani premier Beata Szydło jechała swoim prywatnym samochodem i inny kierowca o nią „zahaczył". Jest to jedno ze zdarzeń drogowych, do których dochodzi kilkaset razy dziennie, rozumiem, że opozycja już sobie ostrzyła zęby, ale nie ma tu nic nadzwyczajnego.

Z sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej" wynika, że Polacy najbardziej chcą, by w kampanii głównym tematem była służba zdrowia, sprawy dotyczące klimatu i drożejąca żywność, jest pan zaskoczony?

Nie są to zaskakujące wyniki, temat zdrowia jest każdemu z nas bliski i każdy z nas – prędzej czy później – ma kontakt ze służbą zdrowia. Jest to jeden z tematów, które poruszają wyborców, i oczywiście chciałoby się, by była na ten temat merytoryczna dyskusja w kampanii. Część wyborców może mieć niedosyt działań w służbie zdrowia po 4 latach rządzenia, ale musimy brać poprawkę na to, że mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami.

Służba zdrowia nie jest piętą achillesową PiS?

Myślę, że nie, ponieważ nasi najwięksi krytycy są mało wiarygodni, rządzili przez osiem lat i służba zdrowia się nie poprawiła. Nie twierdzę, że ktokolwiek dokona tutaj cudów, to jest taki element rzeczywistości społecznej, który wymaga ciężkiej pracy przez wiele lat. Zawsze jest pytanie, jak reformować służbę zdrowia, żeby jej nie dobić. Myślę, że w kwestii służby zdrowia i ochrony klimatu znajdą się ciekawe propozycje w naszym programie.

Z tego badania wynika też, że najmniej wskazań jest na tematykę światopoglądową, LGBT, kwestie dotyczące aborcji, a w kampanii wyborczej przez ostatnie miesiące tych tematów jest najwięcej.

Dobrze to świadczy o respondentach, o nas jako Polakach, że chcielibyśmy, aby w kampanii wyborczej były tematy merytoryczne, a nie światopoglądowa bijatyka. Z drugiej strony faktycznie, zwłaszcza w ostatnich tygodniach te tematy zaprzątały świadomość społeczną, ekrany telewizorów i nagłówki gazet. Pewnie dlatego, że są to nośne tematy dla części dziennikarzy i części polityków. Większość Polaków nie uważa spraw osobistych i intymnych, które niekoniecznie muszą być częścią życia politycznego, za ważne. Ale są grupy, które są dość głośne i robią tak zwane „wrzutki medialne" na ten temat, i dlatego o tym rozmawiamy.

To prezes PiS Jarosław Kaczyński dziękował arcybiskupowi Jędraszewskiemu, mówiąc, że „są siły, które chcą się wedrzeć do szkół, przedszkoli, rodzin". To na pewno ustawia kampanię na innej płaszczyźnie niż służba zdrowia czy rolnictwo.

Kiedy temat się już pojawia w dyskursie publicznym, to trudno, żeby się do niego nie odnosić i zostawiać pole gry tylko jednej stronie, i tak rozumiem wypowiedź prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Nie było to wywołanie tematu, tylko komentarz do tego, co przez ostanie tygodnie padało w dyskusji publicznej, również do happeningu z obcinaniem głowy kukły przedstawiającej arcybiskupa Jędraszewskiego, rzecz absolutnie nie do zaakceptowania. Lider największej partii musiał zabrać głos.

Czy to się mieści w tym, o czym mówił prezes PiS w Katowicach, że ta karykatura to „jest atak zła, który trzeba odeprzeć"?

Ta wypowiedź katowicka była dużo szersza, bo nie dotyczyła tylko zła w aspekcie aksjologicznym, ale również zła w gospodarce, polityce itd. Oczywiście to jest coś z punktu widzenia prawicowej, konserwatywnej partii, z czym się nie zgadzamy. To, co część komentatorów nazywa w skrócie planem Rabieja, który popełnił kiedyś głośny wpis na jednym z portali społecznościowych, że „związki partnerskie to pierwszy krok, następny to małżeństwa tej samej płci, a następny to adopcja dzieci", to tu jest linia, którą prezes Kaczyński postawił. Nie chodzi o wchodzenie w prywatność, ale o to, jak się wychowuje dzieci, jaki jest model rodziny, czy będą decydować rodzice czy aktywiści – tacy lub inni.

„Ofensywa zła", „imperium zła" – to zabrzmiało jak u Ronalda Reagana, czy PiS uznaje, że walczy z imperium zła?

Nie mamy aż tak imperialnych zapędów, oczywiście polityka Ronalda Reagana jest nam w dużej mierze bliska, ale faktycznie są elementy w sporze politycznym, nie tylko w Polsce, ale też na świecie, które niektórzy komentatorzy definiują jako swojego rodzaju starcie kultur, cywilizacji. Faktycznie miejscami dwie strony dyskusji politycznej stoją na bardzo odległych krańcach.

W niedzielę był ostatni z serii pikników rodzinnych, 7 września jest konwencja programowa. Co będzie się działo pomiędzy tymi wydarzeniami?

Podsumowaliśmy całą akcję piknikową z ostatnich kilku tygodni, podczas których nasi liderzy jeździli po Polsce, spotykali się, rozmawiali z wyborcami. Wczoraj pan premier Mateusz Morawiecki i pani premier Beata Szydło, którzy jeździli samodzielnie po kraju, spotkali się w Stalowej Woli, podsumowując te pikniki. Na początku września planujemy przedstawić program PiS w formie spisanej, książkowej. W międzyczasie będziemy wykonywać działania obowiązkowe wynikające z kalendarza wyborczego, czyli przeprowadzimy akcję zbierania poparcia pod listami kandydatów, co jest niezbędne do rejestracji list. Wokół tego będziemy organizować różne kampanijne działania już od dzisiaj. We wtorek pierwsze z nich ruszają.

W sobotę była konwencja PSL i Kukiz'15 i tam Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że „nie będzie się ścigał na piątki i siódemki". Uważa pan, że ten projekt polityczny może zmienić centrum polskiej sceny politycznej?

Trudno do tego podchodzić poważnie, kiedy z jednej strony mamy tam PSL i Władysława Kosiniaka-Kamysza, który się określa mianem chadecji, jeszcze chwilę temu z entuzjazmem bił brawo atakującemu Kościół Leszkowi Jażdżewskiemu. Obok mamy Pawła Kukiza, który tak mocno walczył z systemem i partyjniactwem, że znalazł się w objęciach PSL, będącego synonimem synekur, partyjniactwa i tego co w polityce złe. Do tego mamy doklejoną Unię Europejskich Demokratów, niestety bez skompromitowanego posła Niesiołowskiego, ale są tacy politycy jak Jacek Protasiewicz, Michał Kamiński, którzy byli już w wielu różnych miejscach. Ma być jeszcze ogłoszone to, że cała opozycja będzie wspólnie wspierać wszystkich do Senatu. Już widzę, jak antysystemowy, antylewicowy Kukiz i do tego świeżo chadecko odkryty PSL wspólnie popierają np. panią profesor Senyszyn jako kandydata opozycji do Senatu, wiarygodność poziom tysiąc.

Mam wrażenie, że PiS chce być postrzegane jako centrum obrony status quo, wartości itd. Uważa pan, że Władysław Kosiniak-Kamysz tego centrum nie odbije?

Nie sądzę. Teraz to jest kurs na centrum, ale jakbyśmy prześledzili drogę PSL, to jest to raczej odbijanie się od ściany do ściany, więc nie ma tam za grosz wiarygodności. Jeśli chodzi o silne trwanie przy wartościach i tradycji, to tutaj jest PiS, a Kosiniak-Kamysz akurat chwilowo przywdział tylko taką maskę. Ale gdyby przyszło co do czego, gdyby opozycja miała zwyciężyć, to przecież on, Paweł Kukiz i lewica pobiegną pod skrzydła Grzegorza Schetyny. Znowu będziemy mieli obietnice Schetyny, które nie będą realizowane, a ten cały świeżo nabyty sznyt PSL rozpłynie się w postulatach np. Barbary Nowackiej.

Czy wyobraża pan sobie koalicję PiS z PSL po wyborach?

Liczę, że nie muszę sobie wyobrażać, że jednak wyborcy obdarzą nas takim zaufaniem, żeby te 231 mandatów zdobyć. To jest najczystsza sytuacja wobec obywateli: mamy program, państwo na nas głosują, my bierzemy odpowiedzialność.

Wspominał pan, że opozycja chce ogłosić pakt senacki, czy PiS liczy się z tym, że utraci kontrolę nad Senatem, nawet przy zwycięstwie w Sejmie?

Mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie. Mamy bardzo mocnych kandydatów, stoi za nimi szyld PiS, czyli wiarygodność, którą zyskaliśmy przez ostatnie cztery lata. Być może będziemy mieli właśnie taką sytuację, że wyborca PSL, który w kampanii sejmowej kuszony jest chadecją, miałby później do Senatu głosować na kogoś pokroju Joanny Senyszyn. To się nie składa.

—współpraca Karol Ikonowicz

W Krakowie miała miejsce stłuczka z udziałem Beaty Szydło, co się stało?

Doszło w niedzielę w nocy do drobnej kolizji, pani premier Beata Szydło jechała swoim prywatnym samochodem i inny kierowca o nią „zahaczył". Jest to jedno ze zdarzeń drogowych, do których dochodzi kilkaset razy dziennie, rozumiem, że opozycja już sobie ostrzyła zęby, ale nie ma tu nic nadzwyczajnego.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Mateusz Morawiecki kontra Donald Tusk. Poszło o walkę z inflacją
Polityka
Wybory do PE: Zmiany na listach PiS. Patryk Jaki wystartuje ze Śląska?
Polityka
Fogiel: Nowa władza łamanie prawo. W PiS nigdy nie było pobłażania
Polityka
Jan Strzeżek: Wybory na prezydenta Warszawy już się rozstrzygnęły
Polityka
Dlaczego ABW zasłoniło kamery monitoringu w domach Ziobry? Siemoniak wyjaśnia