W niedzielę Ukraińcy ruszyli do urn, by wybrać nowy parlament. Stary 20 maja rozwiązał prezydent Wołodymyr Zełenski. Do 450-osobowej Rady Najwyższej wybierano 424 parlamentarzystów. 26 miejsc pozostanie nieobsadzonych, ponieważ w głosowaniu nie uczestniczą mieszkańcy anektowanego przez Rosję Krymu oraz części Donbasu, kontrolowanej przez siły samozwańczych republik – donieckiej i ługańskiej.
Do samego końca nikt nie był pewien, czy po raz pierwszy w historii niepodległej Ukrainy cała władza znajdzie się w rękach jednej partii. Z sondaży exit poll wynika, że prezydencka partia zdobyła 44,2 proc. głosów a Zełenski zaprosił do rozmów koalicyjnych Swiatosława Wakarczuka, lidera partii Hołos (Głos) i wokalistę znanego ukraińskiego zespołu Okean Elzy. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości co do tego, że dominować w Radzie Najwyższej będą zupełnie nowi w świecie ukraińskiej polityki ludzie.
Premier już jest?
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zachowywał się w niedzielę, jakby po raz drugi odniósł zwycięstwo. W maju w drugiej turze wyborów prezydenckich zdobył ponad 73 proc. głosów, teraz kibicował swojej partii Sługa Narodu, która prowadziła we wszystkich przedwyborczych sondażach, a poparcie dla niej wahało się w przedziale 40–50 proc.
Stojąc przy urnach wyborczych w południe, Zełenski oświadczył, że już prowadzi rozmowy z pretendentami do stanowiska premiera.
– To powinien być profesjonalny ekonomista. Chciałbym, by to był całkowicie niezależny człowiek, który nigdy dotąd nie był premierem, przewodniczącym parlamentu czy liderem jakiejś frakcji – oświadczył w Kijowie Zełenski.