Nowacka: Biedroń z Wiosny był kiedyś Biedroniem z SLD

Na układanki nie mamy już czasu – mówi Barbara Nowacka

Aktualizacja: 02.07.2019 22:21 Publikacja: 02.07.2019 21:50

Nowacka: Biedroń z Wiosny był kiedyś Biedroniem z SLD

Foto: PAP

"Rzeczpospolita": Barbara Nowacka, liderka Inicjatywy Polska, członkini koalicji... Jakiej koalicji?

Barbara Nowacka: Dziś jest to Koalicja Obywatelska i samorządowcy.

Dopytuję się o konkretną nazwę, bo nie wiadomo jeszcze, czy pod taką nazwą Platforma Obywatelska z partiami i organizacjami, z którymi współpracuje, pójdzie do wyborów.

To jeszcze nie jest przesądzone, tak samo jak nie jest przesądzony kształt koalicji. Mając w pamięci doświadczenia z Koalicji Obywatelskiej, czyli współpracy Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej wiemy, że nam się dobrze razem pracowało. Wiemy, że nie ma czasu. Ze zdumieniem patrzę, jak partie teraz zauważają, że na jesieni są wybory i zaczynają bardzo długie procesy decyzyjne, co ze sobą dalej zrobić.

Które partie?

Dzisiaj jest to PSL, który jeszcze jakoś się broni, bo mam wrażenie, że po wyborach europejskich uznał, że gdzieś rozjechał się być może z elektoratem. I PSL robi krok w tył i patrzy co się wydarzyło. Ale SLD chyba od dawna wiedziało, że de facto będą szli w koalicji, co zresztą słychać było zaraz po wyborach w takiej nutce radości że świetnie im się udało i będą chcieli kontynuować. Przedwczoraj, ku naszemu zaskoczeniu, nagle zadeklarowała się Wiosna, że chciałaby dołączyć. To wszystko jest bardzo ciekawe, ale my nie mamy kompletnie czasu. Wybory są w połowie października. Trzeba przygotować kampanię, mieć wypracowaną siatkę kontaktów, wyjazdy, spotkania, program, a inni zastanawiają się, co robić. Więc my po prostu musimy iść do przodu.

Nie za dużo tego lewicowo-centrowego szczęścia?

Ja mam poglądy lewicowe, dla mnie lewicowości nigdy nie jest za dużo.

Ale są jeszcze działacze Platformy, szczególnie w terenie. Listy mają określoną liczbę miejsc i jest określona liczba tychże list. Czy jest miejsce w tej koalicji i na Wiosnę, i na SLD?

To pytanie raczej o program i o strategię niż o miejsca. Kiedy zastanawiamy się nad konstrukcją list, potrzebujemy osób, które powalczą, które wierzą, którym chce się współpracować, które rozumieją, czym jest współpraca. I to naprawdę nie jest łatwe. Mam doświadczenie od kilku miesięcy dobrych współpracy i z Koalicją Obywatelską, czyli z Platformą, czyli z Nowoczesną. My się naprawdę w niektórych sprawach różnimy.

A z SLD?

Z SLD też mam doświadczenia współpracy. Natomiast nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać i współpracować, i wychodziło nam to dobrze. Wybory samorządowe, chociaż w sejmikach był remis z PiS-em, w wielkich miastach były niesamowitym sukcesem. Nasi kandydaci i kandydatki po prostu zmietli przeciwników z PiS-u tylko dlatego, że bardzo dobrze pracowali i mieliśmy spójny program, który miał zarówno te elementy centrowe jak i bardzo dużą część programu socjalnego, który był wkładem Inicjatywy Polska. I dzisiaj nad tym pracujemy.

Ale z SLD też macie doświadczenie, przecież wiecie, jak w ramach koalicji się SLD zachowuje. Możecie ocenić, czy to dobry partner, czy nie.

Tylko, że SLD dopiero wczoraj w ogóle oceniło, że jest zainteresowane koalicją. A my przygotowujemy działania już od dawna.

To kiedy deadline?

Namawialiśmy ich do wcześniejszych decyzji. Rozumiem, że teraz SLD przyjdzie. Jeszcze mówią, że mają 30 postulatów programowych, które opracowują. Jak doskonale wiemy, te partie wiedzą dokładnie, jakie są ich główne cele, jakie są ich priorytety i wiedzą, co jest możliwe. Więc rozumiem, że jeszcze dają sobie jakiś czas. Rozumiem, że przyjdą do negocjacji. Zobaczymy, co mają do zaoferowania, jakie postulaty programowe, jakich ludzi. Przecież to też jest istotne, żeby to nie byli ludzie do dekoracji, którzy wezmą dobre miejsca i nie zrobią kampanii, tylko ludzie do realnej pracy, którym będzie się chciało współpracować, ale też którzy będą rozumieli, że budujemy projekt polityczny, który ma nie tylko wygrać z PiS-em, ale też przynieść w Polsce zmianę jakościową, zmianę prowadzenia polityki, zmianę priorytetów w polskiej polityce, zmianę myślenia o relacjach państwo-obywatel. Jeżeli będą umieli w tym działać, fantastycznie. Ja uważam, że koalicja im szersza, tym lepiej.

To weźmy pod uwagę te dwa czynniki, czyli z jednej strony skuteczność w wygrywaniu z PiS-em, z drugiej - nazwijmy to umownie - zdolność do pozytywnego zmieniania kraju. Czy z pani punktu widzenia, osoby, która jest lewym skrzydłem Koalicji Obywatelskiej i samorządowców, bardziej opłaca się iść razem z tymi dwiema partiami, gdyby one szybko się zebrały, umówiły z Grzegorzem Schetyną? Czy też jednak lepiej, żeby powstała lewicowa czy lewicowo-centrowa lista Wiosny, SLD, Razem, a Platforma z Nowoczesną, z Inicjatywą Polską i samorządowcami szła osobno. Tylko gdzie wtedy PSL?

Znając polską lewicę dosyć dobrze, od bardzo dawna nie wierzę w zdolność porozumienia się. I to zresztą widać przy każdych wyborach. Jak już jedna z drugą się formacja dogada, no to wyjdzie trzecia. Tu się pojawią czyjeś ambicje, tu się pokłócą. Zresztą, mówiąc szczerze, to jest trochę tak jak mieszanie cukru w herbacie. Bo pojawiają się nam cały czas te same osoby. Np. Krzysztof Gawkowski z Wiosny jeszcze rok temu był Krzysztofem Gawkowskim z SLD. Dzisiaj mają się dogadywać pomimo wielu ostrych słów, które padły? Robert Biedroń z Wiosny również był kiedyś Robertem Biedroniem z SLD. Jeżeli popatrzymy na Razem, to też mają za sobą historię przygód politycznych. Natomiast akurat Razem jest absolutnie konsekwentne. Mówią, że budują sobie listę lewicową, zapraszają inne podmioty, tylko te inne podmioty nie są gotowe budować takiej lewicy, jaką oferuje Razem.

Ja od dawna nie wierzę w zdolność do porozumienia się lewicy, pomimo że teoretycznie programowo są bardzo spójni. To są różnice kulturowe, historyczne. Adrian Zandberg - w czasie debaty w 2015 roku - nie miał zarzutów co do Zjednoczonej Lewicy, miał zarzuty co do Leszka Millera, przecież członka SLD. I dzisiaj się porozumieją?

Leszek Miller jest eurodeputowanym i myślę, że nie będzie przeszkadzał. Ale ważny jest potencjał głosów, który mają Wiosna i SLD. Przecież wiemy, że w systemie d'Hondta, i tutaj jest ten drugi element, czyli skuteczność walki z Prawem i Sprawiedliwością, im większa różnica pomiędzy pierwszym i drugim, tym bardziej premiowany jest PiS, dążąc do większości konstytucyjnej.

Stąd ja jestem zwolenniczką bardzo szerokiej listy opozycji. Dzisiaj trudno mi powiedzieć, jak to się skończy, bo wydaje mi się. że również np. PSL jeszcze nie podjął tak naprawdę takich prawdziwych decyzji. Bo to, że formalnie ogłoszą 6 lipca to jedno, a to że wewnątrz jeszcze się nie zdecydowali - to inny temat. Ale nie wiedzą. Na dzisiaj w PSL-u nie ma realnej decyzji.

Może nie wiedzą, bo nie wiedzą czy SLD i Wiosna będą razem z Platformą. I to taka chwiejna równowaga, takie szachy, gdzie się przestawia figury i jeszcze nikt nie wie tak naprawdę, jaka jest ta rozgrywka.

Tylko te szachy są interesujące dla 5, może 10 proc. społeczeństwa. 90 proc. patrzy z przerażeniem. Może nie 90, może w PiS-ie patrzą z radością. 38 proc. patrzy z radością, reszta patrzy - jeżeli się w ogóle interesuje - ze zdziwieniem, dlaczego my nie zajmujemy się kampanią. Dlatego my staramy się, w szczególności my w sztabie, staramy się w ogóle tym nie zajmować.

Ja mam bardzo złe doświadczenia z 2015 r., kiedy Zjednoczona Lewica powstawała w bólach. Myślę, że część impetu, który moglibyśmy mieć przekazując nasz program, tłumacząc, przekonując do siebie, spotykając się z ludźmi, straciliśmy na te układanki. Dzisiaj chcemy przestać się tym zajmować. Dołączą - fajnie, nie dołączą - trudno, ich problem, ich strata. Jeżeli weszli do polityki po to, żeby przegrać z hukiem albo podbudować sobie ego, posypać konfetti, opowiedzieć kilka anegdot w mediach czy cokolwiek tam innego robią i nie być skutecznymi, no to to jest ich wybór. Jeżeli nie będą umieli - a myślę, że dla Wiosny to będzie wyjątkowo trudne - znaleźć kompromisu i konsensusi po tym, co opowiadali przez ostatnich kilka miesięcy.

Za bardzo w siebie uwierzyli?

To nie jest kwestia uwierzenia w siebie. To jest kwestia wyboru strategii. Wybrali strategię krytykowania, nawet nie symetrycznego, PiS-u i Koalicji, tylko głównie krytykowali Koalicję. Czasami bardzo ostro, czasami absolutnie niepotrzebnie.

Rozbijanie betonu było przecież.

Każdy, kto zaczyna od kruszenia betonu kończy tak, jak czy Wiosna dzisiaj, czy Ryszard Petru wczoraj. To nie chodzi o skruszenie betonu, tylko o budowanie innej polityki samym sobą. Nie o puste symbole, tylko o próbę uzyskania realnego wpływu. Pytanie, czy to jest możliwe? Moim zdaniem jest możliwe. Inicjatywa Polska wchodząc do Koalicji Obywatelskiej zaproponowała programy dotyczące bezpłatnej komunikacji dla dzieci w wieku szkolnym i to jest wprowadzane. Coraz więcej miast wdraża politykę, którą żeśmy zaproponowali. W Łodzi żywienie w szkołach, pilotażowy program za chwileczkę rusza. Czyli te drobne społeczne - wcale nie takie drobne, z perspektywy budżetu domowego - można zrobić.

Wcale nie takie drobne, ale problemem nie są one. Nie znam nikogo, od prawa do lewa, włącznie pewnie z ONR, kto protestowałby przeciwko dożywianiu dzieci, jeżeli jest to fajnie wymyślone i jest to niezły program. To nie jest sprawa kontrowersyjna.

Ale proszę mi uwierzyć, w Łodzi bezpłatną komunikację dla dzieci blokowało SLD.

Nie skomentuję. Ale są różne problemy ideowe, nad którymi bardzo trudno przeskoczyć z marszu. Musi pani rezygnować z tych postulatów, które wykraczają poza bezpłatną komunikację dla dzieci?

Absolutnie nie. Odpowiadam za całą część dotyczącą praw kobiet. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że w styczniu tego roku wypracowaliśmy razem z PO i KOD-em program dla kobiet, to się nazywa Deklaracja Warszawska. Tam zgodziliśmy się na wiele wspólnych rzeczy. Oczywiście są tematy, które nas dzielą. To jest przede wszystkim stosunek do ustawy aborcyjnej, którą ja uważam że trzeba zliberalizować. Część Platformy jest podobnego zdania, część uważa, że dobrze jest jak jest, ale już widzą potrzebę edukacji seksualnej, wprowadzenia antykoncepcji, uregulowania klauzuli sumienia. Postęp - z mojej perspektywy – jest.

Natomiast proszę pamiętać, że zazwyczaj jednak w partiach w tych sprawach, które zawsze uchodziły za wrażliwe sprawy wyboru indywidualnego, istniało coś takiego jak prawo ludzi do decydowania indywidualnie. Tu nigdy nie wprowadzano dyscypliny. Jak przypomnę sobie czasy Unii Pracy, w której posłanką była moja matka, przecież zwolenniczka praw kobiet, i Unia Pracy, która wyrosła na sprzeciwie wobec bardzo restrykcyjnej ustawy aborcyjnej - to tam np. Aleksander Małachowski albo się wstrzymywał, albo głosował przeciw. I miał do tego prawo.

Ale nie stawiał tego jako warunek programowy.

Chociaż wiadomo było, że partia ma taki program. Stąd u nas wiadomo, że Inicjatywa Polska będzie w przyszłym Sejmie składała projekty dotyczące liberalizacji prawa aborcyjnego i będziemy przekonywać posłów i posłanki Platformy. Natomiast to, o czym będziemy mówić w kampanii w kwestii praw kobiet to są rzeczy związane z rynkiem pracy, ze zdrowiem, z bezpieczeństwem; walka z przemocą wobec kobiet.

Zdrowie to bardzo szeroka kategoria, tam się mieści m.in. zdrowie reprodukcyjne, nie tylko kobiet, ale także młodzieży, także mężczyzn.

Ale też dziewczynek, szczepienia, no ale to wszystko mamy przygotowane. To jest dostęp do in vitro, który też uchodzi za taką według PiS-u sprawę kontrowersyjną. Nie wiem, jak dla kogoś może być kontrowersyjne to, że para chce mieć dziecko, a dla nich cudze szczęście stanowi problem ideologiczny. Tym bardziej, że przecież nie zmuszają nikogo do niczego. Będziemy mówić o dostępie do edukacji. Bo oczywiście dostęp do edukacji z perspektywy kobiet wydaje się, że jest równy, ale doskonale wiemy, gdzie są blokady, gdzie można zmienić ścieżkę awansu dziewczyn, rozwoju, edukacji. I o tym będziemy mówić.

Wiemy to od lat, gdzie są te bariery. One są zidentyfikowane. Wspomniała pani o swojej mamie Izabeli Jarudze-Nowackiej. Ona też to robiła i też wiedziała naprawdę ładnych parę lat temu, a w międzyczasie rządziła Platforma Obywatelska. Czy rzeczywiście widzi Pani postęp i wierzy Pani w to, że jako polityk będzie pani miała instrumenty do tego, żeby do pewnych rzeczy przymuszać, kiedy się o nich zapomni, kiedy się okaże, że nie jest właściwy moment?

Jeśli wygramy wybory, a głęboko wierzę, że wygramy wybory, bo to ciężką pracą, dobrym programem jest absolutnie możliwe. Poza tym dostajemy tyle wsparcia teraz od ludzi, że wiem, że będą z nami współpracować. Tak, będziemy mieli ten wpływ na kształtowanie tej polityki. Bo też świat się zmienia. Ja wrócę znowu historycznie do przykładu kampanii "Niech nas zobaczą", gdzie wywołało wielkie kontrowersje zdjęcie par jednopłciowych trzymających się za ręce. Awantura na całą Polskę. Dzisiaj, tak na dobrą sprawę, to wyłącznie problem dla konserwatywnych polityków PiS, i to nie wszystkich moim zdaniem. Dla społeczeństwa w porażającej większości nie ma nic złego w tym, że dwie osoby będą się wspólnie rozliczać bez względu, czy to kobieta i mężczyzna, czy kobieta i kobieta. Nie budzi to zdumienia i zdziwienia. Świat się zmienia i Platforma Obywatelska też widzi tę zmianę świata. O związkach partnerskich parę miesięcy temu mówił Grzegorz Schetyna, że właściwie nie widzi przeciwwskazań. Jest to dzisiaj cywilizacyjna  norma.

Jestem przekonana, że jeżeli wejdzie do parlamentu silna grupa osób, które mają swoje przekonania, nie boją się o nie zawalczyć, to bardzo wiele będzie można zmienić. I to nie tylko z poziomu składania projektu i zobaczenia, co się wydarzy, ale realnego wpływu na kształt polityki.

Jak silna może być ta grupa? Mówi pani: Inicjatywa Polska złoży projekt. Ile będzie tej Inicjatywy Polskiej?

Zobaczymy. Będziemy na wszystkich listach walczyć o sukcesy wyborcze. Proszę pamiętać, że Nowoczesna, która też będzie startowała w koalicji, akurat w sprawach dotyczących praw kobiet ma bardzo konkretne postulaty. W Platformie Obywatelskiej są przecież różne głosy. Jest Monika Wielichowska i Joanna Mucha, i są bardziej konserwatywni posłowie.

A przydałby się Robert Biedroń, żeby dołączyć do takiej grupy?

Mam wrażenie, że Robert Biedroń wybrał jakiś czas temu Brukselę i nie będzie startował do polskiego parlamentu. Przecież w ogóle już o tym nie mówi.

To Krzysztof Śmiszek.

Bardzo cenię jego dokonania prawnicze, mam nadzieję, że będzie też chciał współpracować i że gdzieś zobaczył, że może to jest większa wartość niż nawalanie tak na dobrą sprawę w ludzi o podobnych poglądach.

To jeszcze jedno nazwisko. Paulina Piechna-Więckiewicz przydałaby się?

Oczywiście.

 

Które partie?

PSL, który być może dostrzegł, że rozjechał się z elektoratem, więc robi krok w tył i analizuje, co się stało w wyborach europejskich. SLD, które chyba od dawna wiedziało, że de facto będzie szło w koalicji. Nagle Wiosna tez zadeklarowała, że chciałaby dołączyć. To wszystko jest bardzo ciekawe, ale my kompletnie nie mamy czasu. Wybory są w połowie października. Trzeba przygotować kampanię, mieć wypracowaną siatkę kontaktów, zaplanować wyjazdy, spotkania, program, a inni zastanawiają się, co robić. Musimy iść do przodu.

Nie za dużo tego lewicowo-centrowego szczęścia z SLD i Wiosną?

Ja mam poglądy lewicowe, dla mnie lewicowości nigdy nie jest za dużo.

Ale są jeszcze działacze Platformy, szczególnie w terenie. Liczba list i miejsc na nich jest ograniczona.

To pytanie raczej o program i o strategię niż o miejsca. Bo jeżeli okazałoby się, że mają zainteresowanych, kompetentnych ludzi, dla których najważniejsze jest budowanie wspólnego programu...

Każda partia ma takich ludzi przed wyborami.

Konstruując listy, potrzebujemy osób, które powalczą, które wierzą i chcą współpracować. I to nie jest łatwe. Z Platformą i Nowoczesną w niektórych sprawach się różnimy, ale nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać. W miastach w wyborach samorządowych nasi kandydaci zmietli przeciwników z PiS. Bo bardzo dobrze pracowali, bo mieliśmy spójny program, zawierający elementy centrowe i dużą część programu socjalnego, który był wkładem Inicjatywy Polska.

Macie też doświadczenia z SLD. Możecie ocenić, czy to dobry partner czy nie.

Tylko że SLD dopiero wczoraj oceniło, że jest zainteresowane koalicją. A my przygotowujemy działania już od dawna.

Kiedy deadline rozmów o koalicji?

Namawialiśmy SLD do wcześniejszych decyzji. Mówią, że opracowują 30 postulatów programowych. Rozumiem, że dają sobie jeszcze czas. Zobaczymy, co mają do zaproponowania, jakie postulaty, jakich ludzi. Istotne, żeby to nie byli ludzie do dekoracji, którzy wezmą dobre miejsca i nie zrobią kampanii, tylko ludzie do realnej pracy, którym będzie się chciało współpracować. Tacy, którzy będą rozumieli, że budujemy projekt polityczny, który ma nie tylko wygrać z PiS, ale też przynieść zmianę priorytetów w polskiej polityce, zmianę myślenia o relacjach państwo–obywatel.

Lepiej, by do KO dołączyły Wiosna i SLD? A może powinna powstać lewicowa lista?

Od dawna nie wierzę w zdolność do porozumienia się lewicy, pomimo że teoretycznie programowo jest bardzo spójna To są różnice kulturowe, historyczne. Jak już jedna formacja z drugą się dogada, to wychodzi trzecia. Tu się pojawią czyjeś ambicje, tam się pokłócą. To jest trochę tak, jak mieszanie cukru w herbacie. Pojawiają się cały czas te same osoby. Np. Krzysztof Gawkowski z Wiosny jeszcze rok temu był Krzysztofem Gawkowskim z SLD. Dzisiaj mają się dogadywać, pomimo wielu ostrych słów, które padły? Robert Biedroń z Wiosny również był kiedyś Robertem Biedroniem z SLD. Jeżeli popatrzymy na Razem, to też mają za sobą historię przygód politycznych Choć akurat Razem jest absolutnie konsekwentne. Mówią, że budują sobie listę lewicową, zapraszają inne podmioty, tylko te inne podmioty nie są gotowe budować takiej lewicy, jaką oferuje Razem. Adrian Zandberg w 2015 r. nie miał zarzutów do Zjednoczonej Lewicy, ale do Leszka Millera, członka SLD. I dzisiaj się nagle porozumieją?

W systemie d'Hondta im większa różnica między pierwszym a drugim w wyborach, tym większa premia dla zwycięzcy. PiS może uzyskać większość konstytucyjną?

Jestem zwolenniczką bardzo szerokiej listy opozycji. PSL nie podjął jeszcze decyzji, czy dołączy do koalicji.

Może dlatego, że ludowcy nie wiedzą, czy SLD i Wiosna będą razem z Platformą. To takie szachy?

Tylko że te szachy są interesujące dla 5–10 proc. społeczeństwa. Wyborcy PiS patrzą na to z radością, a reszta – jeśli w ogóle się tym interesuje – ze zdziwieniem. Dlatego w sztabie staramy się tym nie zajmować.

Mam bardzo złe doświadczenia z 2015 r., kiedy Zjednoczona Lewica powstawała w bólach. Część impetu, który mogliśmy mieć, przekonując do swojego programu, straciliśmy na te układanki. Chcemy przestać się tym zajmować. Dołączą – fajnie, nie dołączą – trudno, ich problem. Jeżeli weszli do polityki po to, żeby przegrać z hukiem albo podbudować sobie ego, posypać konfetti, opowiedzieć kilka anegdot w mediach, to ich wybór.

Wiosna za bardzo w siebie uwierzyła?

To nie kwestia wiary, ale strategii. Oni wybrali głównie krytykowanie koalicji, czasem bardzo ostro i niepotrzebnie.

Miało być rozbijanie partyjnego betonu.

Każdy, kto zaczyna od kruszenia betonu, kończy tak jak Wiosna dzisiaj albo Ryszard Petru wczoraj. Nie chodzi o skruszenie betonu, o puste symbole, lecz o budowanie innej polityki, o próbę uzyskania realnego wpływu. Inicjatywa Polska, wchodząc do KO, zaproponowała programy dotyczące bezpłatnej komunikacji dla dzieci w wieku szkolnym i to jest wprowadzane. Coraz więcej miast wdraża zaproponowaną przez nas politykę. W Łodzi za chwilę ruszy pilotażowy program żywienia w szkołach.

Nie znam nikogo, od prawa do lewa, kto protestowałby przeciwko dożywianiu dzieci.

W Łodzi bezpłatną komunikację dla dzieci blokowało SLD.

A prawa kobiet? Czy w koalicji musi pani zrezygnować z części postulatów?

Nie. Odpowiadam za całą część dotyczącą praw kobiet. W styczniu wypracowaliśmy razem z PO i KOD program dla kobiet – deklarację warszawską. Zgodziliśmy się na wiele rzeczy. Są tematy, które nas dzielą – np. stosunek do ustawy aborcyjnej, która moim zdaniem powinna zostać zliberalizowana. Część Platformy też widzi potrzebę edukacji seksualnej, wprowadzenia antykoncepcji, uregulowania klauzuli sumienia. Postęp – z mojej perspektywy – jest.

—współpraca Jakub Czermiński

"Rzeczpospolita": Barbara Nowacka, liderka Inicjatywy Polska, członkini koalicji... Jakiej koalicji?

Barbara Nowacka: Dziś jest to Koalicja Obywatelska i samorządowcy.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Daniel Obajtek: Jestem inwigilowany cały czas, czuję się zagrożony
Polityka
Wpis ambasadora Niemiec ws. flanki wschodniej. Dworczyk: Niemcy mają znikome możliwości
Polityka
Wrócą inspekcje w placówkach dyplomatycznych. To skutek afery wizowej
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują zdecydowanego faworyta
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Adam Struzik: Czuję się odpowiedzialny za Mazowsze. Nie jestem zmęczony