Pod młotek idą na razie trzy kluczowe przedsiębiorstwa państwowe. Ale to dopiero początek.
– Na pewno będą kolejne prywatyzację, w tym Air France. Sytuacja, w której państwo jest zarówno regulatorem rynku, jak udziałowcem w ważnych przedsiębiorstwach, prowadzi do konfliktu interesów i niegospodarności. To wstrzymuje poprawę konkurencyjności francuskiej gospodarki – mówi „Rzeczpospolitej" Agnes Bénassy-Quéré, która do zeszłego roku była dyrektorem Rady Gospodarczej przy Premierze.
Dziedzictwo De Gaulle'a
Najbardziej znacząca jest decyzja o sprzedaży Engie, giganta energetycznego powstałego z fuzji Gaz de France i Suez. Po drugiej wojnie światowej z inicjatywy generała De Gaulle'a połączono niemal wszystkie prywatne firm zajmujące się produkcją i dystrybucją gazu w jeden państwowy konglomerat.
Od tej pory dystrybutor był uważany za integralną część państwa dobrobytu, które dostarcza wszystkim Francuzom niezależnie od miejsca zamieszkania identycznej jakości drogi, usługi telefoniczne czy właśnie energię. To dlatego jeszcze prezydent Nicolas Sarkozy zarzekał się, że „nigdy" Gaz de France nie zostanie oddane w ręce prywatne.
– Francuzi zmienili podejście do państwa z powodu kryzysu finansowego. Zorientowali się, że model państwowego kapitalizmu, który zapoczątkował jeszcze Jean-Baptiste Colbert [minister finansów za Ludwika XIV, czyli w XVII wieku], już nie działa, bo gospodarka drepcze w miejscu, nie da się zbić bezrobocia, a jakość usług publicznych choćby w szpitalach jest coraz gorsza – mówi „Rz" Jean-Thomas Lesueur, dyrektor konserwatywnego paryskiego instytutu imienia Thomasa More'a.