Przy zetknięciu obu struktur cywilizacyjnych powstaje napięcie, przy czym stroną agresywną jest Rosja. Aby korzystać z brudnych, korupcyjnych pieniędzy, oligarchia kremlowska potrzebuje dostępu do świata zachodniego i możliwości inwestowania w nieruchomości Florydy, Kalifornii i Manhattanu, a także Baden-Baden, Nicei i Londynu. Z drugiej strony, ze względu na ograniczone zasoby własne, Kremlowi zależy na rozszerzeniu korupcyjnych standardów na kraje Zachodu. Jest to warunkiem znacznego zwiększenia zysków. To jest główny cel polityki Kremla. On nie musi zakładać terytorialnych podbojów. W dzisiejszych warunkach pozyskanie bogactwa innych krajów nie wymaga już okupacji. Wystarczy zastąpić instytucje oparte na rządach prawa instytucjami skorumpowanymi. O to toczy się gra oligarchii rosyjskiej.
Kreml zaczął od przekupywania biznesu zachodniego koncesjami na inwestycje w Rosji w zamian za uznawanie jej interesów politycznych przez państwa, z których pochodzi kapitał. Z czasem uruchomił znacznie bardziej subtelne instrumenty. Rosyjska ingerencja z w proces wyborczy w Stanach Zjednoczonych oraz w referendum dotyczące Brexitu, za pomocą kampanii prowadzonych w sieciach społecznościowych, miała na celu podważenie legitymacji decyzji podejmowanych przez wyborców. Istotą demokracji jest suwerenny proces wyborczy i referendalny. Jeśli na ten proces zaczyna wpływać inne państwo z zewnątrz, demokracja traci swój fundament. Obywatele zaś tracą poczucie pewności, jakie daje wiara w demokratyczne instytucje. To tworzy pole działania dla populistów, którzy pragną narzucania swoich zasad. Chcą zastąpić zaufanie społeczne, posłuszeństwem wobec swoich rządów, a tolerancję wyprzeć przez akceptację dla swojej ideologii. I nic dziwnego, że populistyczne partie w Europie są wspierane, także finansowo, przez Kreml. W zamian za to kwestionują żywotność liberalnej demokracji i sens integracji europejskiej. A wszystko po to, aby zachodnie rządy prawa zostały zastąpione regułami korupcyjnymi panującymi w Rosji. To gra o wielką stawkę.
Autorytaryzm i korupcja
Myli się ten, kto uważa, że Polska jest na marginesie tych działań. Jest w ich centrum. Bo Polska jest kluczem do Europy Środkowej i głównym państwem flanki wschodniej NATO. Wystarczy spojrzeć na mapę, aby zrozumieć, że od naszej spójności z instytucjami i wartościami zachodnimi zależy zdolność wsparcia, jakie nasza wspólnota może udzielić zaatakowanej przez Rosję Ukrainie. Osłabianie instytucji rządów prawa i demokracji w Polsce ułatwia Kremlowi podobne działania w całym regionie.
Regułą jest, że upadek praworządności i stopniowe wprowadzanie cech autorytarnych idzie w parze z rozszerzaniem korupcji. Doskonałym tego przykładem są Węgry, gdzie wraz z koncentracją władzy wokół premiera i likwidacją niezawisłości sądownictwa zaczął powstawać system oligarchiczny budowany na korupcji. I nie jest przypadkiem, że w ślad za tym wzrastają w Budapeszcie polityczne i biznesowe wpływy Kremla.
Polska Jarosława Kaczyńskiego jest dopiero na początku drogi, po której kroczą Węgry Viktora Orbána. Jednak cel jest już wyznaczony. Punktem wyjścia ma być zniszczenie praworządności. Umożliwiłoby ono trwałe zawłaszczenie państwa przez PiS. Już dziś partyjna nomenklatura eksploatuje jego zasoby w postaci gigantycznych zarobków w administracji i spółkach Skarbu Państwa. A kto zagwarantuje, że za jakiś czas zdemoralizowany i przekupny aparat PiS nie będzie skłonny przyjąć korupcyjnych propozycji Kremla? W ten sposób nastąpiłoby stopniowe odrywanie Polski od cywilizacji zachodniej i przenoszenie jej na rosyjski Wschód. Można powiedzieć, że w całkowicie innych warunkach historycznych polityka PiS pełni tę samą rolę, co Targowica. Niszczenie rządów prawa w Polsce wpisuje się w zagraniczne cele polityki Kremla.
To jest kontekst, przez który należy patrzeć na działania Komisji Europejskiej podejmującej problem braku praworządności w Polsce. Obrona instytucji rządów prawa jest ważna nie tylko dla utrzymania spójności Unii Europejskiej. Dziś jest czymś znacznie więcej. Jest frontem walki o utrzymanie suwerenności Unii Europejskiej, także Polski wobec putinowskiej Rosji.