W wywiadzie dla gruzińskiej telewizji Rustavi 2 Micheil Saakaszwili powiedział, że już jesienią powróci do ojczyzny, gdy tylko założona przez niego partia Zjednoczony Ruch Narodowy wygra październikowe wybory parlamentarne. – Trzeba przeprowadzić te wybory, wygrać, a następnie przyjechać i pomóc ludziom, którzy je wygrają – oświadczył Saakaszwili. Jak twierdzi, obecnie w Gruzji jest tylko dwóch liderów politycznych – on i były premier Bidzina Iwaniszwili, założyciel partii Gruzińskie Marzenie, która od 2012 roku rządzi w Gruzji. Zaznaczył jednak, że jego powrót nie oznacza ucieczki z Ukrainy, gdzie prezydent od prawie roku sprawuje urząd gubernatora obwodu odeskiego.
Zaledwie kilka tygodni temu zapowiadał „zmianę całego systemu na Ukrainie" oraz zajmował się tworzeniem własnego ugrupowania politycznego. Według ukraińskich mediów kandydatura Saakaszwilego była brana pod uwagę w kontekście ewentualnych następców premiera Arsenija Jaceniuka, który niedawno podał się do dymisji.
Zapowiadał on także udział w przedterminowych wyborach parlamentarnych na Ukrainie, gdyby w Radzie Najwyższej nie powstała nowa koalicja i nie zostałby wybrany nowy premier. Koalicja jednak jest, a na czele rządu stoi Wołodymyr Hrojsman, wcześniej szef parlamentu.
– Charakter Saakaszwilego nie pozwala mu być politykiem numer dwa lub trzy, on musi być politykiem numer jeden. Miał dużą szansę, by zostać ukraińskim premierem, ale nie znalazł wystarczającego poparcia politycznego – mówi „Rz" znany kijowski politolog Ołeksandr Palij. – Szansa na to, by zostać politykiem numer jeden na Ukrainie, została oddalona na najbliższe kilka lat, a w Gruzji jest szansa na rewanż już jesienią – dodaje.
Według najnowszego sondażu NDI (National Democratic Institute) Zjednoczony Ruch Narodowy popiera 13 proc. Gruzinów. Z niewielką przewagą prowadzi rządząca partia Gruzińskie Marzenie, na którą swój głos chce oddać 15 proc. respondentów. Powrót Saakaszwilego nie będzie jednak prosty. Oskarża się go tam o niewłaściwe wydawanie pieniędzy państwowych. Przez to jeszcze w 2014 roku wydano na niego nakaz aresztowania in absentia. Tbilisi wystawiło nawet za nim międzynarodowy list gończy i bezskutecznie próbowało ściągnąć go z Ukrainy. Odpiera on wszystkie zarzuty i twierdzi, że gruzińskie władze ścigają go na zlecenie Kremla. Z kolei założyciela konkurencyjnej partii i jednego z najbogatszych mieszkańców Gruzji Iwaniszwilego Saakaszwili nazywa „rosyjskim oligarchą".