Najnowsze sondaże wskazują, że wynik niedzielnych wyborów prezydenckich jest raczej przesądzony. Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii (KMIS) podaje, że starający się o reelekcję prezydent Petro Poroszenko może liczyć na poparcie 25,4 proc. Ukraińców, spośród tych którzy deklarują udział w wyborach. Tymczasem na aktora kabaretowego Wołodymyra Zełenskiego chce głosować aż 72,2 proc. respondentów. Wszystko wskazuje więc na to, że to wyrok dla obecnego prezydenta. Ostatnią szansę, by przekonać Ukraińców, będzie miał 19 kwietnia podczas debaty z Zełenskim na Stadionie Olimpijskim w Kijowie.
Nikt nic nie wie
Prezydent Ukrainy jest tak naprawdę najważniejszą osobą w kraju. To jego ludzie staną na czele resortów obrony i spraw zagranicznych, Prokuratury Generalnej, Służby Bezpieczeństwa (SBU), Narodowego Banku Ukrainy. Kandydatury co prawda musiałaby zaakceptować Werchowna Rada. Gdyby jednak tego nie zrobiła, Ukraina znalazłaby się w głębokim kryzysie politycznym przynajmniej do październikowych wyborów parlamentarnych. Rada blokowałaby inicjatywy prezydenta, a ten z kolei wetowałby decyzje deputowanych, a nawet rządu. Uchylić prezydenckie weto mogłoby 300 z 450 parlamentarzystów, a to w obecnej sytuacji jest mało prawdopodobne. Od lat ukraiński parlament przeżywa kryzys z powodu nieobecnych na sali deputowanych i w najlepszym przypadku udaje się zebrać niezbędną do głosowania większość (225).
Problem polega jednak na tym, że po raz pierwszy w historii niepodległej Ukrainy nikt nie wie, kim prawdopodobny przyszły przywódca kraju chce obsadzić te stanowiska. Zełenski jeszcze przed 31 marca obiecał pokazać tych ludzi przed drugą turą. Teraz do ciszy wyborczej pozostaje mu nieco ponad doba.
– Dla wszystkich to jest wielka tajemnica. To bardzo zła, nieprzewidywalna i niebezpieczna sytuacja, nawet dla kraju stabilnego i dobrze rozwijającego się. W naszej sytuacji, gdzie brak stabilności, wzrostu gospodarczego i trwa wojna, jest to nawet śmiertelnie niebezpieczna sytuacja – mówi „Rzeczpospolitej" Wiktor Zamiatin, politolog z kijowskiego Centrum im. Razumkowa.
– Kupujemy worek, w którym prawdopodobnie nie ma kota. Coś tam jest, ale nie wiemy co. Dlaczego on ma tak duże poparcie? Społeczeństwo jest bardzo zmęczone sytuacją, w którym się znajduje od pięciu lat. Nie bez powodu też ma pretensje do prezydenta i rządu. Rządzący z kolei przez pięć lat nie potrafili nawiązać z ludźmi odpowiedniej komunikacji i nie wytłumaczyli, co i dlaczego dzieje się w kraju – dodaje.