Emocjonalne słowa urzędującego na Białorusi od 1994 roku Aleksandra Łukaszenki padły we wtorek podczas narady z członkami rządu, w tym szefem resortu spraw zagranicznych Uładzimirem Makiejem. - Nie zamierzamy z nikim prowadzić wojny, nie chcemy wojny, ale jeżeli do nas będą w taki sposób się odnosić, jak to było pod koniec ubiegłego roku i teraz, dostaną w mordę i to bardzo mocno - powiedział Łukaszenko, cytowany przez rządową agencję Biełta. - Wystarczy już zachowywać się jak pasywni obserwatorzy: tam gdzie trzeba powinniśmy reagować adekwatnie, tak jak to było w Brześciu i Grodnie. Ale nie unikniemy tego, by normalnym językiem rozmawiać z naszymi sąsiadami - tłumaczył.

Odnosząc się do tematu aresztowanych niedawno działaczy mniejszości polskiej powiedział, że była to "reakcja organów ścigania na złamanie prawa przez niektórych obywateli Białorusi, nazywających siebie Polakami". Polecił też zająć się działalnością "struktur destruktywnych" i przeprowadzić kontrole wszystkich szkół językowych (mając na myśli język polski), organizacji harcerskich i innych struktur "sponsorowanych zza granicy".

- Nie zamierzamy wyrzynać tych, kto przynoszą korzyść państwu. Ale my zobaczyliśmy, kto jest kto. Dlatego musimy nimi wstrząsnąć. Jeżeli będą zdolni pracować dla państwa, będziemy z nimi współpracowali. A jeżeli nie - pod nóż - grzmiał Łukaszenko.

W trakcie narady Łukaszenko polecił szefowi MSZ, by przedstawił zachodniej opinii publicznej "kwestię polską". - Na Zachodzie nie wszyscy rozumieją, co się naprawdę dzieje [...]. Trzeba aktywniej promować tematy związane z prześladowaniami etnicznych Białorusinów w okresie międzywojennym oraz w okresie powojennym, z działalnością polskich, i nie tylko polskich, nacjonalistycznych formacji bandyckich na naszym terytorium oraz z dążeniami władz tych państw do odzyskania kontroli nad częścią terytorium Białorusi. W Warszawie do dzisiaj mówią o tak zwanych "kresach wschodnich" - mówił. Zaznaczył, że na Białorusi działa tylko jeden oficjalny Związek Polaków i że to ta organizacja powinna działać na rzecz "wzmocnienia relacji".