Schwetzingen nie będzie ich pierwszym publicznym występem. Na początku lutego br. w Königswinter koło Bonn 50 chadeków z 5 krajów związkowych uchwaliło 30-punktowy program, w którym domagają się, żeby Niemcy znów pokazały pazur. Chcą zagrozić krajom eurogrupy, nieprzestrzegającym dyscypliny finansowej, wykluczeniem z unii walutowej. Postulują górny limit przyjmowanych uchodźców i lepszą kontrolę na niemieckich i unijnych zewnętrznych granicach.
Nie wszystkie te postulaty są nowe, bo od momentu kulminacji kryzysu uchodźczego latem 2015 w kręgach chadeckich rozlegała się już krytyka polityki otwartych granic. Lecz teraz postulaty konserwatystów idą dalej. Domagają się, by automatycznie wydalany był każdy cudzoziemiec, który umyślnie dopuści się czynu karalnego i by zarzucić wszelkie plany podwójnego obywatelstwa. Chcieliby oni zakazu działalności wszystkich islamistycznych stowarzyszeń i wprowadzenia „wiodącej kultury”, której przestrzeganie obowiązywałoby wszystkich imigrantów.
Polityka uchodźcza jako moment przebudzenia
Polityka „law-and-order” ma znów być dominująca w programach partii chadeckich. Helmuth Kohl uczynił CDU partią silną i popularną, prowadząc „politykę środka”. Kohla uważano za odnowiciela, który program partii dostosował do wymogów czasów. Angela Merkel poszła dalej tą drogą. Kwestie dla chadeków nietykalne, jak obowiązkowa służba wojskowa, następczyni Kohla odłożyła ad acta. Pożegnała się z energią atomową, którą CDU zawsze uważała za energię przyszłości. Przez to partie chadeckie zaczęły być nawet popularne wśród elektoratu w aglomeracjach miejskich. Otworzyły się nawet na coś, co kiedyś było nie do pomyślenia: jednopłciowe związki partnerskie.
O ile już te postawy były właściwie nie do przyjęcia dla klasycznej klienteli chadecji – konserwatywnych chrześcijan z prowincji – o tyle polityka uchodźcza stała się probierzem wytrzymałości i akceptacji CDU. Od czasu kryzysu uchodźczego nikt już ślepo nie wierzy w Angelę Merkel, a grzeczna zawsze partia już dawno zamieniła się w skłóconą rodzinę, w której otwarcie toczą się spory o to, co jest właściwie głównym wyznacznikiem marki 'unia chrześcijańska'.
Jak daleko na prawo?