Kanclerz Angela Merkel nadal liczy na Polskę

Berlin zabiega o kompromis między Warszawą a Brukselą. Jest to misja arcytrudna.

Publikacja: 19.03.2018 18:34

Ceremonia powitania kanclerz Angeli Merkel. Przed poniedziałkowymi rozmowami z premierem Mateuszem M

Ceremonia powitania kanclerz Angeli Merkel. Przed poniedziałkowymi rozmowami z premierem Mateuszem Morawieckim

Foto: AFP

Poniedziałkowa wizyta kanclerz Merkel w Warszawie ma rangę swoistego symbolu. Jest mianowicie drugą stolicą, którą odwiedza szefowa niemieckiego rządu po kolejnym, czwartym wyborze na to stanowisko. Na pierwszym miejscu był zawsze Paryż z wyjątkiem 2009 roku, kiedy niezwłocznie po wyborze spotkała się z Nicolasem Sarkozym w Brukseli.

– Obecna wizyta w Warszawie jest dowodem, jak wielką wagę przywiązuje nowy rząd w Berlinie zarówno do relacji z Polską, jak i relacji Polski z Unią Europejską – mówi anonimowo „Rzeczpospolitej" źródło zbliżone do niemieckiego MSZ. Innymi słowy, Merkel przybywa, by zaapelować do polskiego rządu, aby doprowadził do kompromisu w sprawach będących źródłem napięć na linii Warszawa–Bruksela.

Jak twierdzi nasze źródło, nowy szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas zakomunikował w piątek w Warszawie ministrowi Jackowi Czaputowiczowi, że warunkiem normalnych relacji wzajemnych jest wycofanie się z rozwiązań, które doprowadziły do uruchomienia przez Komisję Europejską procedury z art. 7. Maas był ministrem sprawiedliwości w poprzednim rządzie Merkel i czuł się zobowią zany do poruszenia tego tematu. Na spotkaniu z mediami minister Czaputowicz nie wykluczył, że w dalszej perspektywie można ocenić funkcjonowanie obecnego systemu i „dokonać pewnych modyfikacji".

Rozpoczynając czwartą kadencję, kanclerz Angela Merkel musi wiedzieć, na co może liczyć w Warszawie, przygotowując się wraz z Emmanuelem Macronem do reformy UE. W czasie piątkowej wizyty w Paryżu uzgodniono, że wspólne francusko-niemieckie propozycje zostaną przedstawione przed czerwcowym szczytem unijnym. Ich ostateczny kształt zostanie ustalony na specjalnym szczycie francusko-niemieckim.

– W tej sytuacji Polska powinna się określić. Nie widać jednak, aby polski rząd zmierzał do zmiany kursu – twierdzi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Stephen Bastos z niemiecko-francusko-polskiej Fundacji Genshagen.

Nikt nie ma wątpliwości, że obecne relacje polsko-niemieckie są bardzo chłodne. Zasadniczą przyczyną takiego stanu rzeczy są problemy związane z oceną praworządności w Polsce. Kanclerz Merkel starała się nie zabierać w tej sprawie publicznie głosu, jednak w czasie kampanii wyborczej stwierdziła, że nie można trzymać języka za zębami, aby zachować pokój. – Chodzi o fundamenty współpracy w UE – powiedziała podczas konferencji prasowej w Berlinie.

Co ciekawe, w relacjach bilateralnych zgrzytów ostatnio jakby mniej. Nie jest już żadnym tematem sprawa reparacji wojennych, co najmniej od czasu styczniowej wizyty ministra Czaputowicza w Berlinie. Ustalono wtedy, że sprawą zajmą się eksperci, co oznacza, że została zdjęta z bieżącej agendy politycznej. Nie słychać też w Warszawie nowych żądań dotyczących statusu mniejszości narodowej dla niemieckiej Polonii. Podobnie w sprawach nauki języka polskiego w Niemczech. Kością niezgody jest jednak po staremu sprawa budowy drugiej nitki gazociągu Nord Stream oraz problem traktowania uchodźców.

Berlin uważa po staremu, co podkreślił w Warszawie Heiko Maas, że jest to projekt komercyjny, a nie polityczny, wobec czego nie ma tu miejsca na ingerencję niemieckiego rządu. Mało kto ma w Niemczech wątpliwości, że Nord Stream 2 powstanie, mimo iż nie brak polityków, w tym z ugrupowania Merkel, uważających, że jest przedsięwzięciem szkodliwym dla polityki energetycznej Europy.

– Wpływ na relacje polsko-niemieckie – jeżeli rurociąg powstanie – zależeć będzie od tego, czy uda się wypracować pewne rozwiązania wzmacniające unię energetyczną, odnowić zasadę solidarności energetycznej oraz środki kompensacji energetycznej i geopolitycznej dla Ukrainy – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Kai-Olaf Lang, ekspert rządowej fundacji Wissenschaft und Politik.

Kanclerz Merkel nie kryje, że jednym z priorytetów dla jej rządu jest sprawa wspólnej unijnej polityki azylowej. Berlin nie rezygnuje z idei kwot imigracyjnych. Konflikt z Polską na tym tle może nieco złagodzić podejście nowego szefa niemieckiego MSW Horsta Seehofera. W niedawnym wywiadzie krytykował on „moralizatorski" ton Brukseli wobec Polski i Węgier. W końcu Viktor Orbán był bliskim sojusznikiem Seehofera, do niedawna premiera Bawarii, gdy ten krytykował politykę imigracyjną Angeli Merkel.

Poniedziałkowa wizyta kanclerz Merkel w Warszawie ma rangę swoistego symbolu. Jest mianowicie drugą stolicą, którą odwiedza szefowa niemieckiego rządu po kolejnym, czwartym wyborze na to stanowisko. Na pierwszym miejscu był zawsze Paryż z wyjątkiem 2009 roku, kiedy niezwłocznie po wyborze spotkała się z Nicolasem Sarkozym w Brukseli.

– Obecna wizyta w Warszawie jest dowodem, jak wielką wagę przywiązuje nowy rząd w Berlinie zarówno do relacji z Polską, jak i relacji Polski z Unią Europejską – mówi anonimowo „Rzeczpospolitej" źródło zbliżone do niemieckiego MSZ. Innymi słowy, Merkel przybywa, by zaapelować do polskiego rządu, aby doprowadził do kompromisu w sprawach będących źródłem napięć na linii Warszawa–Bruksela.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami