Po Niemcu Gerhardzie Schröderze tym razem to Austriak Wolfgang Schüssel. Nie wiadomo, kto zgłosił kandydaturę byłego szefa austriackiego rządu w latach 2000–2007. – Schröder to jest wstyd i bardzo zła rekomendacja na rynku. Ale wygląda na to, że z Schüsselem sytuacja jest odwrotna – powiedział „Rzeczpospolitej" rosyjski analityk rynku energetycznego Michaił Krutichin.
Byle nie do Wenezueli
Pod koniec swego urzędowania jako kanclerz Schröder w 2005 roku podpisał z Rosją umowę o budowie gazociągu Nord Stream, a po odejściu z polityki wszedł do rady nadzorczej konsorcjum, które je budowało. – Chętnie nazwałbym go polityczną prostytutką, ale wtedy obraziłyby się na mnie wszystkie prostytutki w moim okręgu wyborczym – podsumował działania byłego kanclerza nieżyjący już amerykański kongresmen Tom Lantos.
– Teraz Schröder jest w radzie nadzorczej (państwowego i największego w Rosji) koncernu naftowego Rosnieft. On i (były oficer Stasi, a obecnie jeden z dyrektorów Nord Stream) Matthias Warnig to już nawet nie są lobbiści ekonomiczni, ale polityczni – uważa Krutichin.
Schüssel tymczasem w listopadzie ubiegłego roku otrzymał specjalną nagrodę im. Jegora Gajdara (pierwszego demokratycznego premiera Rosji) za „wkład w rozwój międzynarodowych humanitarnych związków z Rosją". Wokół Fundacji Gajdara i wręczanej od ośmiu lat nagrody jego imienia grupują się niedobitki rosyjskich środowisk liberalnych.
Według moskiewskich analityków koncern Łukoil, do którego rady nadzorczej pretenduje Austriak, w przeciwieństwie do państwowych Gazpromu i Rosnieftu należy do niewielkiej grupy niezależnych firm, które nadal nie poddają się dyktatowi Kremla.