Do powakacyjnych wyborów do trzech landtagów na wschodzie Niemiec jeszcze sporo czasu, ale prawdziwa panika ogarnęła już wiele środowisk obawiających się doskonałych wyników Alternatywy dla Niemiec (AfD). W końcu obszar byłej NRD to jej matecznik. Tam też działa aktywnie Pegida, czyli Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu, będąca faktycznie zapleczem AfD.
Z kolei Saksonia, w której wybory odbędą się 1 września, była do niedawna wdzięcznym polem działania neonazistowskiej NPD. Tego samego dnia co w Saksonii wybrany zostanie landtag w Brandenburgii i nieco później w Turyngii.
Ból głowy
AfD ma więc uzasadnioną nadzieję na poważne sukcesy wyborcze, a taka perspektywa przyprawia o ból głowy już nie tylko niemiecką elitę polityczną, ale coraz częściej gospodarczą.
Hiltrud Werner, członkini zarządu Volkswagena, ostrzegła na łamach „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", że AfD staje się problemem dla działających na wschodzie Niemiec przedsiębiorstw. Obserwuje z bliska, że ideologia AfD dociera w coraz większym stopniu do świadomości mieszkańców wschodu Niemiec, których motywacją wyborczą będzie dążenie do odsunięcia od władzy tradycyjnych partii. A to grozi brakiem stabilizacji politycznej i zagraża klimatowi gospodarczemu.
Członkini zarządu VW winą za frustrację mieszkańców wschodu obarcza elity polityczne, które nie mają tym ludziom wiele do zaoferowania, przyczyniając się do wzrostu popularności AfD.