W ostatnich miesiącach temat referendum, które zapowiedział 3 maja 2017 roku prezydent Andrzej Duda, znajdował się na dalszym planie. Teraz powraca, po niedawnym spotkaniu ministra Pawła Muchy z Pałacu Prezydenckiego z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim. To Senat będzie decydować o referendum, kiedy prezydent skieruje do izby wyższej projekt uchwały w tej sprawie. Sytuacja między Pałacem Prezydenckim a PiS w tej akurat kwestii nie zmieniła się wiele w ostatnich miesiącach. W Polsce trwają spotkania i debaty organizowane przez Pałac, ale bez wsparcia partii. Jak wynika z naszych rozmów, w terenie i w centrali pomysł prezydenta traktowany jest tylko i wyłącznie jako jego własna inicjatywa, o której w partii nie mówi się nic.
Impas między PiS a prezydentem nadal dotyczy przede wszystkim terminu referendum – ze strony Dudy proponowany jest 11 listopada. – Moje środowisko polityczne nie jest zachwycone tą datą, bo jest ona ważna dla Polaków. Chcemy, żebyśmy świętowali w tym okresie. Nie chcielibyśmy by referendum odbyło się 11. listopada, ale zobaczymy – powiedział w radiowej Jedynce marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
W środę spotkał się z ministrem Pawłem Muchą, odpowiedzialnym w Pałacu Prezydenckim za referendum. Marszałek przyznał też, że jedynym ustaleniem po tym spotkaniu jest to, że dojdzie do kolejnego – już za dwa tygodnie. Paweł Mucha mówił za to, że do referendum jest bliżej, a kolejne spotkanie będzie już dotyczyć konkretnych pytań.
Gdy 3 maja 2017 roku prezydent Duda przedstawił pomysł referendum konstytucyjnego, w PiS zapanowała konsternacja. Z naszych informacji wynika, że w partii nadal nie ma euforii, ale im bliżej tego terminu, tym bardziej PiS będzie skłonne mobilizować swoich wyborców do tego, by w referendum zagłosować. Bo kampania referendalna zacznie się na dobre dopiero wtedy, gdy Senat przyjmie uchwałę dotyczącą referendum, zawierającą m.in. planowane pytania.
Pałac Prezydencki zdaje sobie sprawę, że im niższa frekwencja, tym większe polityczne koszty dla prezydenta. Dlatego niemal pewne jest, że referendum będzie dwudniowe. Pojawił się też pomysł – promowany przez Kukiz'15 – by głosowanie odbyło się też przez internet. To wszystko metody, by zwiększyć frekwencję.