Granice UE w rękach Rosji i Turcji

Maleje liczba nielegalnych imigrantów przybywających do UE. To, czy uchodźcza fala znów nie zacznie wzrastać, w dużym stopniu zależy od Ankary i Moskwy.

Aktualizacja: 15.01.2020 06:33 Publikacja: 13.01.2020 19:34

Granice UE w rękach Rosji i Turcji

Foto: AFP

W 2019 roku do Europy przybyło tylko 139 tys. nieregularnych imigrantów – to najniższa liczba od 2013 roku i spadek aż o 92 proc. w porównaniu ze szczytem kryzysu imigracyjnego, czyli 2015 rokiem – poinformowała Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej.

– Zmiana w porównaniu z 2018 rokiem jest niewielka, o 6 proc. Ale w porównaniu z 2013 spadek jest rzeczywiście znaczący, głównie dzięki zmniejszeniu napływu przez Hiszpanię i Włochy – zauważa Luigi Scazzieri, ekspert think tanku Center for European Reform (CER) w Londynie. Jego zdaniem 2020 rok może przynieść nowe ryzyka.

– Napięcia między Turcją i Brukselą oraz wzrost przemocy w Syrii mogą prowadzić do wzrostu imigracji. Prezydent Turcji Recep Erdogan powtarza, że ograniczy współpracę z UE, jeśli ta nie pomoże mu w radzeniu sobie z imigrantami – mówi Scazzieri. Ważna jest także sytuacja w Libii – od niej zależy, czy więcej imigrantów pojawi się na szlaku wiodącym przez Morze Śródziemne do Włoch.

Najbardziej spadł napływ migrantów na tzw. zachodnim szlaku śródziemnomorskim, czyli przez Hiszpanię. Było ich tam tylko 24 tys., o 58 proc. mniej niż przed rokiem. Na centralnym szlaku śródziemnomorskim, w kierunku Włoch, przybyło 14 tys. osób, o 41 proc. mniej niż rok wcześniej. Wyraźnie zwiększyła się natomiast fala na wschodnim szlaku śródziemnomorskim, czyli w kierunku Grecji. Tam przybyło 82 tys. osób, o 46 proc. więcej niż rok wcześniej.

To największa fala od czasu wprowadzenia w marcu 2016 roku porozumienia między UE i Turcją, w którym Ankara zobowiązała się zatrzymywać imigrantów u siebie, a Unia daje pieniądze na organizację życia uchodźców. Ci, którzy jednak przybywają przez Turcję do Grecji, przez pewien czas pozostają w obozach przejściowych na wyspach, ale coraz częściej są też przenoszeni do centralnej części kraju. Stamtąd znacznie łatwiej jest im przeprawiać się nielegalnie dalej, stąd wzrost liczby imigrantów na szlaku zachodniobałkańskim. Zanotowano tam 14 tys. nieregularnych imigrantów, dwa razy więcej niż rok wcześniej, szczególnie na granicy UE z Albanią i Serbią.

Kluczowe dla ograniczania fali migracji są dwa kraje tranzytowe: Libia i Turcja. UE ma umowę z Libią, która pozwoliła na obniżenie napływu imigrantów na szlaku do Włoch. Od szczytowego momentu w 2017 roku, gdy z Libii przybyło 119 tys. osób, fala zmalała do 14 tys. w 2019 roku. UE płaci rządowi w Trypolisie za powstrzymanie imigrantów, głównie pochodzących z Afryki Subsaharyjskiej.

Libia to robi, ale ceną są fatalne warunki w obozach dla uchodźców, niewyjaśnione przypadki śmierci i zniknięcia niektórych osób, korupcja, handel żywym towarem. Co więcej przyszłość nawet tak niedoskonałego i krytykowanego porozumienia nie jest pewna, bo rząd, z którym UE go podpisała, ma niepewną pozycję. W kraju trwa właściwie wojna domowa i to już nie Francja i Włochy – jak w przeszłości – odgrywają kluczową rolę w godzeniu stron. Teraz do akcji weszły Rosja i Turcja.

Turcja podpisała z UE umowę prawie cztery lata temu. Ankara zobowiązała się w niej także, że będzie z powrotem przyjmowała do siebie imigrantów, którzy z jej terytorium przedostali się do Grecji. W zamian za to UE obiecała 6 mld euro, z czego 3 mld euro na utrzymanie uchodźców syryjskich w Turcji, ułatwienia wizowe dla Turków oraz obietnicę przesiedlania części Syryjczyków, którzy przeszli proces ubiegania się o azyl.

Umowa dotyczyła Syryjczyków, bo była zawierana w momencie, gdy to przede wszystkim oni uciekali przez Turcję do UE. Porozumienie jest skuteczne w tym sensie, że Ankara rzeczywiście ograniczyła napływ imigrantów do Grecji. Ale ta jego część, która mówi o odbieraniu tych, którym jednak udało się nielegalnie przepłynąć, właściwie nie jest wykonywana. Bo taka praktyka jest kontestowana przez obrońców praw człowieka w Grecji i wynajętych przez nich prawników. Ankara podbija stawkę, argumentując, że potrzeba jej więcej pieniędzy na imigrantów.

W 2019 roku do Europy przybyło tylko 139 tys. nieregularnych imigrantów – to najniższa liczba od 2013 roku i spadek aż o 92 proc. w porównaniu ze szczytem kryzysu imigracyjnego, czyli 2015 rokiem – poinformowała Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej.

– Zmiana w porównaniu z 2018 rokiem jest niewielka, o 6 proc. Ale w porównaniu z 2013 spadek jest rzeczywiście znaczący, głównie dzięki zmniejszeniu napływu przez Hiszpanię i Włochy – zauważa Luigi Scazzieri, ekspert think tanku Center for European Reform (CER) w Londynie. Jego zdaniem 2020 rok może przynieść nowe ryzyka.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces