Polska Agencja Kosmiczna POLSA ogłosiła w ostatnich tygodniach trzy przetargi, dzięki którym można się przekonać, jaką ma wizję naszej obecności w kosmosie.
To przełom, bo przez wiele miesięcy powołana we wrześniu 2014 r. agencja, nazywana polską NASA, była w fazie organizacyjnej. Nasze urządzenia na orbicie oznaczałyby nawiązanie konkurencji z krajami posiadającymi zaawansowane projekty satelitarne. Właśnie takie, również o zastosowaniu wojskowym, mają Włochy, Niemcy, Francja i Wielka Brytania.
Pierwszy przetarg dotyczy budowy satelity służącego do badania kosmosu. Drugi – wystrzelenia innego, który ma obserwować Ziemię metodą radarową. Trzeci – systemu śledzenia satelitów i tzw. kosmicznych śmieci. Na zderzenia z nimi mogłyby być narażone urządzenia wystrzelone na orbitę.
Według wiceprezesa Agencji gen. Lecha Majewskiego pierwszy z satelitów ma służyć wyłącznie celom naukowym. Obserwowałby kosmos w zakresie promieniowania ultrafioletowego.
Generał dodaje, że drugie z urządzeń na orbicie może mieć zastosowanie cywilne. Wylicza monitorowanie obszarów klęsk żywiołowych, planowanie przestrzenne, leśnictwo i rolnictwo. Posiadanie takiego satelity byłoby jednak bezcenne także z punktu widzenia sił zbrojnych. Powód? Obecnie wojsko jest skazane na pozyskiwanie danych satelitarnych z innych państw, m.in. włoskiego systemu COSMO-SkyMed. Naraża to siły zbrojne na ryzyko otrzymania niepełnych danych.