Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński stawił się w czwartek w katowickim wydziale Prokuratury Krajowej, by złożyć zeznania w sprawie tzw. afery KNF.
– Po wyjściu bardzo chętnie porozmawiam – zapewniał zgromadzonych dziennikarzy.
Śledztwo to efekt zawiadomienia złożonego przez miliardera Leszka Czarneckiego, który potajemne nagrał korupcyjną propozycję, jaką miał mu złożyć Marek Ch., były przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. W zamian zaoferował pomoc bankom biznesmena (sprawę opisała „GW"). Szef KNF chciał też, by Czarnecki zatrudnił w banku jego znajomego – radcę prawnego z Częstochowy. Biznesmen twierdzi, że Marek Ch. chciał za to ok. 40 mln zł w ciągu trzech lat (procent zysków miał być zapisany na kartce).
Prokuratura oceniła nagraną rozmowę jednoznacznie – w grudniu postawiła Markowi Ch. zarzuty przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (aresztowano go na dwa miesiące).
Śledczy wezwali Glapińskiego na przesłuchanie, bo to on rekomendował Marka Ch. do KNF (panowie od lat nie ukrywają bliskich kontaktów).