Pence ewakuowany. Tłum wdarł się na Kapitol

Na teren Kapitolu wdarli się zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa. Posiedzenie Kongresu w sprawie wyborów prezydenckich zostało przerwane. Wiceprezydent Mike Pence został ewakuowany. Policja broniąca Kapitolu wezwała wsparcie. Trump zaapelował o spokój. Na Kapitolu padły strzały, a jedna osoba zmarła na skutek odniesionej rany. Wydarzenia potępił prezydent-elekt Joe Biden. Przed północą czasu polskiego służby zabezpieczyły budynek.

Aktualizacja: 07.01.2021 07:04 Publikacja: 06.01.2021 20:27

Foto: AFP

Obie izby amerykańskiego Kongresu na posiedzeniu pod przewodnictwem wiceprezydenta Mike'a Pence'a zajmowały się certyfikacją głosów elektorów w wyborach prezydenckich.

Dowiedz się więcej:
Kongres debatuje nad wynikiem wyborów w USA. Pence wbrew Trumpowi
Trump: Przedstawię dowody, że wygraliśmy wybory

Wcześniej w Waszyngtonie zorganizowano marsz zwolenników Donalda Trumpa "Save America", którego uczestnicy protestowali przeciwko fałszerstwom wyborczym, które, ich zdaniem, dały zwycięstwo Joe Bidenowi. Przed Białym Domem przez ponad godzinę do zebranych przemawiał prezydent. - Nigdy się nie poddamy, nigdy nie ustąpimy - mówił, wyliczając oszustwa, do których jego zdaniem doszło w poszczególnych stanach.

Później zwolennicy Trumpa przeszli przed Kapitol, gdzie o godz. 19:00 czasu polskiego rozpoczęło się wspólne posiedzenie Izby Reprezentantów i Senatu. Dwaj przedstawiciele Republikanów złożyli zastrzeżenia dotyczące wyniku wyborów prezydenckich w stanie Arizona. Następnie zgodnie z przepisami w obu izbach rozpoczęła się debata. Lider senackiej republikańskiej większości Mitch McConnell przekonywał, że kongresmeni nie mogą podważać wyniku wyborów.

AFP

Posiedzenie zostało przerwane, ponieważ tłum wdarł się na teren Kapitolu. Jak pokazują nagrania z Waszyngtonu, część zgromadzonych na miejscu osób weszła do budynków federalnych. Wiceprezydent USA został ewakuowany.

Przedstawiciel policji mówił deputowanym, by zachowali spokój. Z głośników w budynku Kapitolu popłynęła informacja, że z powodu "zewnętrznego zagrożenia" nikt nie może opuszczać budynku Kongresu Stanów Zjednoczonych. Politycy zostali poproszeni o schronienie się w biurach i zachowanie ciszy. Jak poinformowano później, pod eskortą udali się w bezpieczne miejsce.

Wiadomo, że demonstranci wdarli się na salę posiedzeń Senatu i usiłowali wejść na salę posiedzeń Izby Reprezentantów - broniący jej zabarykadowani w środku funkcjonariusze wyciągnęli broń.

AFP

Wcześniej protestujący przedarli się przez bariery otaczające teren Kapitolu. Interweniowały służby, użyto m.in. gazu pieprzowego.

W reakcji na wydarzenia Donald Trump zwrócił się na Twitterze o wspieranie funkcjonariuszy chroniących Kapitol (USCP) oraz służb porządkowych. "Zachowajcie spokój!" - oświadczył.

Powołując się informacje z miejskich służb ratowniczych NBC podało, że na terenie Kapitolu jedna osoba została postrzelona. Informację tę w oparciu o źródła na Kapitolu potwierdziło PBS. Prawdopodobnie chodzi o młodą kobietę, demonstrantkę.

O tym, że padły strzały, informował też w oparciu o doniesienia policyjne lider mniejszości w Izbie Reprezentantów Kevin McCarthy. Jego zdaniem, prezydent powinien wygłosić oświadczenie.

NBC informowało, że ranna kobieta jest w stanie krytycznym. Fox News podało, że została przetransportowana poza Kapitol. Doniesienia z USA mówią o pewnej liczbie osób, które w trakcie zamieszek odniosły obrażenia. Wśród poszkodowanych mają być funkcjonariusze.

Prezydent Donald Trump ponownie na Twitterze zaapelował o spokój. "Żadnej przemocy! Pamiętajcie, jesteśmy partią Prawa i Porządku" - napisał, apelując o szacunek dla funkcjonariuszy.

Korespondent Fox News ocenił, że wydarzenia w Waszyngtonie to najpoważniejsze naruszenie amerykańskiej instytucji od 1814 r., gdy siły brytyjskie spaliły budynek Kapitolu.

Zamieszki na terenie Kongresu Stanów Zjednoczonych potępiają politycy, w tym reprezentanci Partii Republikańskiej.

Członek Izby Reprezentantów Mike Johnson ocenił, że przekroczony został Rubikon. Senator Marco Rubio (Republikanie) stwierdził, że w wydarzeniach na Kapitolu nie ma nic patriotycznego. "To antyamerykańska anarchia w stylu państw trzeciego świata" - ocenił.

Przed godz. 22:00 czasu polskiego sekretarz prasowa Białego Domu poinformowała, że w kierunku Kapitolu zmierza Gwardia Narodowa oraz policja federalna. Gubernatorzy stanów Maryland i Virginia wydali zgodę, by siły bezpieczeństwa i żołnierze Gwardii Narodowej udzielili wsparcia policji na Kapitolu.

Pełniący obowiązki sekretarza obrony Christopher Miller oświadczył, że Gwardia Narodowa w Dystrykcie Kolumbii została w pełni zmobilizowana, by wesprzeć federalne i lokalne siły bezpieczeństwa. - Jesteśmy gotowi, by zapewnić dodatkowe wsparcie w miarę potrzeb - dodał podkreślając: - Nasi ludzie przysięgali bronić konstytucji i naszej demokratycznej formy rządów i będą działać odpowiednio.

Pence: ten atak nie będzie tolerowany

Wiceprezydent Mike Pence oświadczył, że przemoc, do której dochodzi na Kapitolu musi natychmiast zostać przerwana, a wszystkie osoby zaangażowane w zamieszki muszą natychmiast opuścić teren. Pence dodał, że każdy Amerykanin ma prawo do pokojowego protestu, lecz "ten atak na nasz Kapitol nie będzie tolerowany, a osoby zaangażowane będą ścigane z całą mocą prawa".

Liderzy Demokratów w Izbie Reprezentantów i Senacie Nancy Pelosi i Chuck Schumer wezwali prezydenta, by zażądał od protestujących, aby ci natychmiast opuścili Kapitol i teren Kongresu.

Wystąpienie Joe Bidena

Głos zabrał także prezydent-elekt Joe Biden. Powiedział, że demokracja w Ameryce podlega bezprecedensowemu atakowi. Dodał, że osoby, które wdarły się na Kapitol nie reprezentują narodu, lecz małą grupę ekstremistów. - To nie jest protest, to chaos - ocenił. - To musi się natychmiast skończyć - oświadczył.

- Wzywam tłum do wycofania się - powiedział Joe Biden. Prezydent-elekt zaapelował do Donalda Trumpa, by ten w transmitowanym na cały kraj wystąpieniu wezwał do zakończenia oblężenia.

Apel Donalda Trumpa

Wieczorem czasu polskiego prezydent Trump zamieścił na Twitterze nagranie, w którym powiedział: - Wiem, że czujecie ból, że cierpicie. Mieliśmy wybory, które nam ukradziono. (Nasza) przewaga była wielka i wszyscy o tym wiedzą, szczególnie druga strona.

- Ale teraz musicie iść do domu. Musimy mieć pokój, musimy mieć prawo i porządek - dodał.

Prezydent apelował o szacunek dla stróżów prawa. - Nie chcemy, by komukolwiek stała się krzywda - podkreślił. Ocenił, że chwila jest "niezwykle trudna".

Trump powtórzył, że wybory zostały sfałszowane. - Ale nie możemy grać, jak ci ludzie tego chcą. Musimy mieć pokój. Więc idźcie do domu. Kochamy was, jesteście wyjątkowi - mówił.

- Wiem, jak się czujecie, ale idźcie do domu i idźcie do domu spokojnie - zakończył.

Akcja policji

Wieczorem czasu lokalnego policja przeprowadziła akcję usunięcia protestujących. Użyte zostały granaty hukowe.

Przed północą czasu polskiego przedstawiciel Kongresu poinformował, że budynek Kapitolu został zabezpieczony i że nie w nim już demonstrantów.

Komendant waszyngtońskiej policji poinformował, że do tej pory zatrzymano 13 osób. Policja Kapitolu informowała o 20 zatrzymanych.

Służby poinformowały przebywające na terenie Kongresu osoby nieuprawnione, że każdy, kto dobrowolnie nie opuści Kapitolu zostanie aresztowany.

Przed północą NBC podało, że w szpitalu zmarła kobieta, która została ranna w budynku Kapitolu. Informację potwierdziła policja.

Od północy czasu polskiego w Waszyngtonie obowiązuje godzina policyjna.

Z Kongresu napływały doniesienia, że członkowie Izby Reprezentantów i Senatu chcą wznowić przerwane przez demonstrantów posiedzenie. Obrady mają zostać wznowione o godz. 2:00 czasu polskiego.

Obie izby amerykańskiego Kongresu na posiedzeniu pod przewodnictwem wiceprezydenta Mike'a Pence'a zajmowały się certyfikacją głosów elektorów w wyborach prezydenckich.

Dowiedz się więcej:
Kongres debatuje nad wynikiem wyborów w USA. Pence wbrew Trumpowi
Trump: Przedstawię dowody, że wygraliśmy wybory

Wcześniej w Waszyngtonie zorganizowano marsz zwolenników Donalda Trumpa "Save America", którego uczestnicy protestowali przeciwko fałszerstwom wyborczym, które, ich zdaniem, dały zwycięstwo Joe Bidenowi. Przed Białym Domem przez ponad godzinę do zebranych przemawiał prezydent. - Nigdy się nie poddamy, nigdy nie ustąpimy - mówił, wyliczając oszustwa, do których jego zdaniem doszło w poszczególnych stanach.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"