To komentarz do doniesień tygodnika "Flash" i dziennika "Mainichi". Z doniesień medialnych wynika, że 6 lipca Abe miał "wymiotować krwią w swoim gabinecie" po czym odwołał resztę spotkań zaplanowanych do końca dnia.
Dziennik "Mainichi" pisze z kolei, że osoby spotykające się z premierem w ostatnich tygodniach twierdzą, iż jest on "blady i zmęczony".
65-letni Abe wziął udział w uroczystościach upamiętniających 75. rocznicę zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę, które odbyły się 6 sierpnia w czasie których wygłosił krótkie przemówienie domagając się abolicji broni atomowej.
Media zwracają jednak uwagę, że Abe nie brał udziału w konferencji prasowej, ani w obradach parlamentu od ponad miesiąca.
Suga zapewnia jednak, że doniesienia o chorobie premiera są "nieprecyzyjne".
- Widzę się z nim każdego dnia, poświęca się swoim obowiązkom spokojnie - zapewnił szef gabinetu premiera.
- Nie sądzę, aby był z nim jakikolwiek problem - dodał.
Pracownicy japońskiej administracji mają jednak nieoficjalnie przyznawać, że premier Japonii jest wykończony jednoczesnym koordynowaniem walki z koronawirusem i powodziami nękającymi Japonię w lipcu.
Ze względu na skalę powodzi i podtopień premier musiał odwołać krótki urlop zaplanowany na końcówkę lipca.
Japońskie media przypominają jednak, że Abe swoją pierwszą kadencję na stanowisku premiera zakończył po zaledwie 366 dniach we wrześniu z 2007 roku, częściowo z powodu wrzodziejącego zapalenia jelita grubego - przewlekłej choroby, na którą cierpiał.