Po objęciu władzy w 2016 r. Rodrigo Duterte zapowiadał uwalnianie się Filipin spod wpływów Stanów Zjednoczonych i rozwój współpracy z Chinami. Poszedł na ustępstwa wobec Pekinu w sprawie Morza Południowochińskiego, które jest jednym ze źródeł napięć na linii USA-Chiny. Waszyngton zarzuca Pekinowi militaryzację rejonu.
Politykę obecnego prezydenta Filipin wobec Chin krytykują m.in. sędzia sądu najwyższego Antonio Carpio i były szef dyplomacji Albert del Rosario.
Prezydent Rodrigo Duterte odniósł się do tego w przemówieniu wygłoszonym na otwarciu przetwórni ryżu. - Jeśli wybuchnie wojna, wyciągnę ich - powiedział.
- Nigdy nie wygramy wojny z Chinami. Ale mam nadzieję, że Chiny nie będą przesadzać - mówił prezydent. - I ciągle ta Ameryka popycha nas, podjudza... robi ze mnie przynętę. Macie Filipińczyków za robaki? - dodał.
- Mówię: przyślijcie swoje samoloty, łodzie na Morze Południowochińskie. Wystrzelcie pierwsi, jesteśmy tuż za wami. No dalej, walczmy. Chcecie kłopotów? No to już - kontynuował Rodrigo Duterte, przypominając, że Stany Zjednoczone i Filipiny łączy dwustronny układ obronny i dodając, że jeśli USA zaatakują Chiny, Filipiny dotrzymają zapisów umowy.