- Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej - powiedział Bierecki. Jak zauważa AP nagranie z jego wypowiedzią "krążyło po mediach społecznościowych wywołując oburzenie".
"Wielu krytyków rządzącego (Polską) PiS, do którego należy Bierecki, mówiło, że jego język przypomina wypowiedzi faszystów z lat 30-tych" - czytamy w AP. Agencja podkreśla, że Bierecki "wspiera finansowo kilka prorządowych mediów, które kształtowały publiczną debatę w ostatnich latach".
Następnie AP cytuje słowa Biereckiego z wywiadu udzielonego przez niego portalowi wPolityce, w którym mówi on, że pomysł, iż chciałby on dokonać czystek jest "nonsensem". Bierecki przeprasza też za to, że jego słowa mogły być tak zrozumiane.
Bierecki tłumaczy, że chodziło mu jedynie o to, aby osoby odpowiedzialne za katastrofę z 2010 roku "nie sprawowały urzędów publicznych i nie były obecne w polskiej polityce". AP pisze następnie, że wielu polityków partii rządzącej obwinia Donalda Tuska, o "niezapewnienie bezpieczeństwa prezydenckiej delegacji w Smoleńsku".