Władze w Caracas w wydanym oświadczeniu oskarżają niewielką grupę "napastników" z Gwardii Narodowej (GNB) o "sprzeniewierzenie się przysiędze wierności ojczyźnie" i uprowadzenie czterech urzędników w czasie próby wykradzenia broni.
Żołnierze umieścili w mediach społecznościowych nagranie, w którym wzywali Wenezuelczyków do poparcia ich działań podkreślając, że występują w obronie kraju i jego konstytucji.
Jeden z mężczyzn, który przedstawił się jako sierżant Alexander Bandres Figueroa apelował: "Wyjdźcie na ulice. To dziś, to dziś. Ludzie, wyjdźcie na ulice, wesprzyjcie nas".
W poniedziałek w Caracas doszło do demonstracji, służby bezpieczeństwa użyły przeciw protestującym gazu łzawiącego.
- Grupa złodziei została zneutralizowana, pobita i schwytana w rekordowym czasie. Już składają zeznania - dodał.
Cabello nie wykluczył też dalszych aresztowań w związku z buntem gwardzistów.
Wenezuela od kilku lat boryka się z potężnym kryzysem ekonomicznym, spowodowanym spadkiem cen ropy na światowych rynkach. Mimo to prezydent Nicolas Maduro umacnia swoją władzę - pozbawił m.in. niemal wszelkich kompetencji zdominowany przez opozycję parlament, tworząc alternatywne ciało ustawodawcze, Konstytuantę, obsadzoną tylko przez swoich zwolenników. Maduro zapewnił też sobie reelekcję w wyborach z maja 2018 roku, do których nie dopuszczono liderów opozycji.
Komentując poniedziałkowy bunt gwardzistów Juan Guaido, lider opozycji, przewodniczący Zgromadzenia Narodowego wzywa armię, by ta "stanęła po stronie ludzi, konstytucji i przeciw uzurpacji Maduro".
W ubiegłym tygodniu na łamach "Washington Post" Guaido wzywał wenezuelskich żołnierzy do "stanięcia po właściwej stronie historii".