Rouhani zaatakował USA i jego bliskowschodnich sojuszników dzień po ataku terrorystycznego na południu Iranu. W czasie parady wojskowej, w wyniku otwarcia ognia przez zamachowców do widzów i paradujących żołnierzy, zginęło 29 osób (w ataku zginęło m.in. 12 członków elitarnego Korpusu Strażników Rewolucji).

Zamachu w Iranie mieli dokonać arabscy separatyści działający w Chuzestanie. Zdaniem Rouhaniego wsparcia separatystom udzielają wspierane przez USA państwa Zatoki Perskiej rywalizujące o wpływy z Iranem (głównym rywalem Iranu w regionie jest Arabia Saudyjska, która jest jednocześnie bliskim sojusznikiem USA).

- Małe, marionetkowe państwa w regionie są wspierane przez Amerykę i USA prowokują je - stwierdził Rouhani.

- Odpowiedź Iranu na ten atak (terrorystyczny) nadciąga i zostanie zrealizowana w ramach prawa i naszych narodowych interesów - zapowiedział prezydent Iranu dodając, że USA pożałują swojej "agresywności".