Do Polski coraz szerszym strumieniem płyną śmieci z zagranicy. W 2015 roku było ich 154 tys. ton, w 2016 roku – 256 tys., a w 2017 – aż 378 tys. Te informację poznaliśmy dzięki posłowi PO Krzysztofowi Brejzie, który wystąpił z interwencją do Ministerstwa Środowiska.
Wiceminister Patryk Jaki na czas prowadzonej przez siebie prekampanii w Warszawie nie bierze urlopu z Ministerstwa Sprawiedliwości – to z kolei odpowiedź na interwencję innego posła PO Cezarego Tomczyka.
Słowo „interwencja” robi coraz większą karierę w ławach opozycji. I powoli zastępuje inne, dotąd bardziej znane – „interpelacja”.
Tę ostatnią każdy poseł może wysłać do premiera lub dowolnego ministra. Od lat jest to jedna z najpopularniejszych form aktywności parlamentarnej. W ubiegłej kadencji posłowie wysłali 35 tys. interpelacji, a w obecnej – już 25 tys. Po objęciu rządów przez PiS pojawiło się jednak nowe zjawisko – problem z uzyskaniem odpowiedzi.
Teoretycznie minister powinien odpowiedzieć w ciągu 21 dni. Jednak ten termin jest obecnie przekroczony w stosunku do około 700 interpelacji. Resortem najczęściej uchylającym się od odpowiedzi jest MON, zwłaszcza w pytaniach dotyczących katastrofy smoleńskiej. Termin przekracza nawet o ponad 500 dni. – Do niedawna dostęp do informacji przez posłów był czymś świętym, fundamentem funkcji kontrolnej Sejmu – mówi poseł Cezary Tomczyk. – Do rządu wysyłało się interpelacje, a z interwencjami występowało do urzędów miast albo spółdzielni mieszkaniowych – dodaje.