rp.pl: Dlaczego przywódcy USA i Korei Północnej spotykają się właśnie w Singapurze?

Marcin Jacoby: Singapur został wybrany przez USA jako miejsce rozmów, by podkreślić dominującą pozycję negocjacyjną Ameryki względem Korei Północnej. Podróż do Singapuru jest dla Kima niezwykle uciążliwa, a obecność tam pozbawiona gwarancji bezpieczeństwa, które miałby w Strefie Zdemilitaryzowanej (DMZ) w Korei. Czułby się również dużo pewniej, gdyby spotkanie odbywało się na przykład w Republice Korei. Całe zamieszanie, które obserwujemy przez ostatnie dni i tygodnie po stronie amerykańskiej i wielokrotne, raptowne zmiany amerykańskiego stanowiska to po części również gra, by Kima wyprowadzić z równowagi i osłabić jego pozycję wyjściową. Mniej chodzi tu o nieprzewidywalność Trumpa, a bardziej o walki wewnętrzne w amerykańskim kierownictwie jeśli chodzi o podejście do kwestii Korei Północnej. Przy okazji wyszło na jaw, że administracja amerykańska, gdy deklarowała chęć spotkania z Kimem 12 czerwca, na początku nie brała pod uwagę, że szczyt w ogóle dojdzie do skutku. Miała to być pusta deklaracja, z której USA planowało szybko się wycofać. Nieoczekiwana, koncyliacyjna postawa Kima - w tym zniszczenie poligonu nuklearnego w Punggye-ri - oraz niezwykle skuteczna międzynarodowa aktywność dyplomatyczna prezydenta Republiki Korei, Moon Jae Ina, postawiły Amerykę przed koniecznością rzeczywistych, a nie udawanych przygotowań do szczytu.

Czy te rozmowy mają szanse uczynić świat bezpieczniejszym?
 
Wydaje się, że USA nie dąży wcale do rozwiązania problemu nuklearnego na Półwyspie. Pod grą pozorów kryje się ponury fakt, że rozbrojenie Korei Północnej i zakończenie konfliktu, który wybuchł w 1950 roku, jest Ameryce nie na rękę. Trudno powiedzieć, czy prezydent Trump zdecyduje się na podpisanie po 65 latach traktatu pokojowego z Koreą Północną, na co ona wydaje się w końcu gotowa. Jeśli do tego wydarzenia rzeczywiście dojdzie, rzecz jasna na pewno nie w Singapurze, ale może w niedalekiej przyszłości, świat stanie się dużo bezpieczniejszy, ale USA będą zmuszone do osłabienia swojej obecności militarnej w regionie Azji Wschodniej. W obliczu rosnącej potęgi Chin, Stany Zjednoczone mogą się na ten krok nie zdobyć.
 
A w jakim stopniu to spotkanie wpłynie na los mieszkańców Korei?

Unormowanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy Koreą Północną a USA otworzyłoby drogę do gospodarczego rozwoju Północy i rozpoczęcia procesu zjednoczenia Półwyspu. To radykalnie zmieniłoby sytuację w KRLD, a w dłuższej perspektywie, również w Korei Południowej. Na razie trudno sobie wyobrazić, by zmiany te mogły nastąpić szybko, ale historia lubi płatać figle, oby tylko ich efekty były pozytywne.
 
Czy Trump i Kim mają szanse na pokojową nagrodę Nobla?

Na pokojową nagrodę Nobla zasługuje przede wszystkim Moon Jae In i społeczeństwo Korei Południowej, które w wyniku miesięcy pokojowych protestów i demonstracji wywalczyło sobie prawdziwą demokrację i prezydenta, który drogą dyplomatyczną dąży do trwałego rozwiązania konfliktu na Półwyspie. Jednak sądzę, że i Moon i opinia publiczna w Republice Korei z radością przystaliby na obdzielenie Noblem Trumpa, Kima i może jeszcze Putina i Xi Jinpinga, byle tylko rozwiązać problem koreański. Jeśli Nobel dla kogokolwiek by w tym pomógł, Koreańczycy z Południa bez wahania by za tym lobbowali.

 rozmawiał Paweł Szaniawski