Rokita podkreślił, że PiS - czego ani obecny prezes tego ugrupowania, ani Lech Kaczyński nigdy nie ukrywali - traktuje UE jako "geopolityczną polisę ubezpieczeniową wobec zagrożenia ze wschodu". Dlatego, jak dodał ostatecznie Kaczyński "będzie za UE, a nie przeciw UE, podobnie jak większość polskiego społeczeństwa".
Rokita zaznaczył jednocześnie, że sytuacja może się zmienić np. w sytuacji, gdy UE zacznie się rozpadać. - Na razie jest to raczej walka o nowy poziom równowagi wobec UE, plus operacja dotycząca sporu wewnętrznego w Polsce. Na agendzie politycznej nie stoi sprawa opuszczania UE - podsumował były polityk PO oceniając ostatnią konfrontację Polski z pozostałymi członkami UE w czasie szczytu w Brukseli.
Były polityk PO uważa również, że nikłe znaczenie ma spotkanie przywódców Niemiec, Włoch, Francji i Hiszpanii w Wersalu, na którym mówiono o Unii dwóch prędkości.
- Gospodarz tego spotkania (Francois Hollande - red.) jest już emerytem politycznym (nie ubiega się o reelekcję w kwietniowych wyborach prezydenckich - red.), a więc wszystko trzeba będzie za chwilę od nowa uzgadniać - podkreślił Rokita. Dodał, że Unia dwóch prędkości jest dziś "sloganem politycznym", ponieważ "okazuje się, ze problemy są na tym etapie integracji nie do rozwiązania" (chodzi m.in. o różne wizje europejskiej polityki obronnej, czy europejskiej polityki fiskalnej.
Były polityk PO zwrócił też uwagę na skomplikowany stosunek polskiego rządu i Jarosława Kaczyńskiego do UE. - Kiedy pojawiają się sytuacje takie jak z Tuskiem, pojawiają się sygnały o suwerenności, podmiotowości. To zrozumiałe o tyle, że rząd Polski znajduje się w konflikcie z instytucjami europejskimi, więc nie ma powodu, by je lubić - mówił Rokita nawiązując do sporu między rządem PiS a Komisją Europejską ws. Trybunału Konstytucyjnego.