Samochód na polskich numerach rejestracyjnych został sfotografowany w lutym 2019 r. w Chorwacji w strefie płatnego parkowania. Z powodu marnej jakości zdjęć nie sposób było jednak ustalić jednoznacznie, czy przedmiot za wycieraczką przedniej szyby jest rzeczywiście całodziennym biletem parkingowym o wartości 100 kun – jak twierdził pełnomocnik chorwackiej spółki.
Spółka zwróciła się do Centralnego Ośrodka Informatyki o udostępnienie z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) danych osobowych właściciela samochodu oraz adresu zamieszkania. Do wniosku dołączyła m.in. wydruk biletu parkingowego oraz odpis decyzji, z której wynikało, że firma, należąca do miasta, zarządza płatnym parkingiem publicznym i pobiera opłaty za postój. Komplet tych i innych dokumentów miał udowodnić jej interes prawny w uzyskaniu żądanych danych, niezbędnych do dochodzenia nieuiszczonej opłaty parkingowej.
Czytaj także:
Zagraniczny mandat polskiego kierowcy trudno podważyć
Odmawiając udostępnienia wspomnianych informacji, minister cyfryzacji powołał się na ochronę danych osobowych. Przytoczył też treść rozporządzenia UE z 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (...). W ocenie ministra spółka nie wykazała, że posiada interes prawny w uzyskaniu żądanych informacji. Nie wiadomo np., czy przedmiot za przednią szybą pojazdu był faktycznie biletem parkingowym i czy dotyczył parkowania konkretnego pojazdu. Nie ma także pewności, że właściciel auta został poinformowany w należyty sposób o konieczności uiszczenia opłat za parkowanie. A ponieważ zdjęcia nie są do końca czytelne, minister cyfryzacji nie mógł ich dopuścić jako dowodu i udostępnić danych zgodnie z żądaniem wniosku.