Rz: Pisząc książkę „Pep Guardiola, sztuka zwyciężania", bardziej chciał pan znaleźć odpowiedź na pytanie, kim jest Guardiola, czy raczej odkryć jego metody pracy i pokazać, co czyni jego zespoły wyjątkowymi?
Obie te rzeczy. Nie jestem obsesyjnym czytelnikiem sportowych biografii, czytam dużo powieści i literatury klasycznej. Gdy zaczynałem pracować nad książką, nie miałem pojęcia, że nieświadomie zrobiłem z Guardioli szekspirowskiego bohatera: postać zmienną, dynamiczną, tak naprawdę pełną sprzeczności. Jeden z rozdziałów jest moją wyimaginowaną rozmową z sir Alexem Fergusonem, któremu próbuję wytłumaczyć fenomen tego trenera. Dobrze się bawiłem, pisząc tę książkę. Ale jeśli chodzi o przekaz, bardzo chciałem pokazać, kim jest Guardiola. Im więcej o to pytałem, im więcej z nim samym rozmawiałem, tym bardziej dochodziłem do wniosku, że ten facet jest... inny. Nie wygląda na takiego, ubiera się jak inni...