Bracia moi kochani! Już myślałem, że czas, gdy jakoś pozytywnie mnie zaskoczycie, nigdy nie nadejdzie. A tu proszę, niespodzianka. Nagle postanowiliście zakończyć wielomiesięczny spór z sędziami i patrzącymi Wam na ręce instytucjami Wspólnoty. Wytrącacie wielu Waszym przeciwnikom argumenty z ręki. Brawo. Zastanawiam się jednak nad tym, po co było to wszystko? Niby zrobiliście krok do przodu, niby reformujecie wymiar sprawiedliwości, a na końcu cofacie się prawie do punktu wyjścia. Chciałbym wierzyć, że jest to efekt tego, że zrozumieliście swój błąd, a nie wyłącznie polityczna kalkulacja.